Nagradzać czy nie? Oto jest pytanie
Bogna - 23-01-2007 14:54
Ostatnie przeczytałam gdzies, że zbyt częste nagradzanie psa tj. za każdym razem gdy wykona coś prawidłowo, prowadzi do pogorszenia jakości( dziwne określenie, jakbym mówiła o produkcie spożywczym:roll:) wykonywania przez niego komend. Postanowiłam spróbować nagradzać Wezyra go "w kratkę' ( dotychczas robiłam to za każdym razem gdy wykonał prawid owo komende) i rzeczywiscie podziałało! Wezyr zaczął enrgiczniej warować ( miał z tym dotychczas problemy) i w ogóle wszystko mu idzie sprawniej. Nasuwa mi się jednak pytanie jak czesto mam go nagradzać żeby nie stracić zachowania i nie zniszczyć tego jego entuzjazmu do wykonywania komend?
A tak w ogóle co wy o tym sądzicie i czy stosujecie takie zmienne nagradzanie na codzień?
nathaniel - 23-01-2007 15:30
Ja nagradzam psa za każdym razem, ale tylko wtedy kiedy dopiero uczymy się jakiejś komendy. Potem kiedy w domu ja wykonuje bezblednie coraz rzadziej, ale na dworze zaczynam jakby od podstaw. Na samym początku nagradzam, każde dobrze wykonane polecenie , potem coraz rzadziej, ale nagradzam.
saJo - 23-01-2007 15:30
Jesli pies zna polecenie, nagradzam tylko bardzo dobre jego wykonanie, idealnie prosto, szybko, rowno. A nawet najleprzy pies nie robi caly czas idealnie....Zawsze przecierz mozna wymagac jeszcze szybszego wykonania :evil_lol:
Agnisia =) - 24-01-2007 21:28
Najper uczy się co oznacza dana komenda, następnie kształtujemy precyzję ćwiczenia, a potem szybkość. Jeżeli chcemy poprawić jakość np warowania, nie możemy wymagać by pies od razu warował "na sfinksa" czyli tak jak powinien i momentelnie po usłyszeniu rozkazu. Na początek nagradzmy tylko dobre warowania, nie patrząc w ogóle na szybkośc reakcji. W następnym etapie, gdy już 80% warowań jest prawidłowych, zapominamy na chwilę o precuzji, a skupiamy się na szybkości. Gdy pies wykonuje komendę średnio po 5 sekundach, nagradzamy tylko warowania po 4 s. Gdy poprawiliśmy średnią czasową możemy wymagać dwu rzeczy naraz. I znowu nagradzamy coraz lepsze wykonania, czyli teraz już i szybkie i precyzyjne. Gdy zachowanie jest już utrwalone we właściwy sposób redukujemy ilość nagród. Np pies zawarował i zamiast smakołyka, pada komenda siad, po której dopiero następuje wzmocnienie. Nagrodą może być samo słowo "dobry piesek" pogłaskanie, czy choćby spuszczenie ze smyczy.
Tak wyglądało by to w wielkim skrócie. Trochę to chaotycznie, ale mam nadzieję, że coś da się zrozumieć. Warowanie urzyłam tylko dla przykładu. Takie nagradzanie dotyczy praktycznie wszystkich komend. Sama właśnie udoskonalam warowanie i po trzech dniach już widać znaczne postępy (mój pies miał tendencje do przekręcania zadu na bok).
Bardzo wiele o sposobach nagradzania i ich działani można dowiedzieć się z książki "Najpierw wytresuj kurczaka". Jest ona o tyle interesująca, że zawarte w niej regóły dotyczą wszystkich zwierząt, a nie tylko psów.
Martens - 25-01-2007 15:37
A w jaki sposób nagradzasz swojego psa? Bo może to być smakołyk, pogłaskanie, pochwała słowna, zabawa czy nawet skinienie głową - zalezy w jakim stopniu jestes zżyta z psem, jak dobrze sie juz dogadujecie.
Polecałabym ci nagradzac psa slowami, glaskaniem - ogolnie okazywaniem zadowolenia z tego co zrobil. Natomiast smakolyk mozna podawac raz na jakis czas - wtedy wlasnie psiak bedzie bardziej zainteresowany, bedzie wykonywal komendy z wiekszym entuzjazmem, bo moze wlasnie tym razem dasz mu cos smacznego :)
Najwazniejsze jest zeby pies chcial z Toba wspolpracowac, ale do tego dochodzi sie dopiero po dluzszym czasie pracy z psem. Kiedy moja sunia byla młoda, jej glownym motorem dzialania w szkoleniu byly smakolyki :) jednak przy kazdej komendzie oprocz smakolyka chwalilam ja slownie i delikatnie glaskalam. Z czasem zaczelam wycofywac smakolyki, bo poczulam, ze pies zaczyna wspolpracowac ze mna, bo chce zasluzyc na moja aprobate, na pochwale i to wystarcza - nie potrzeba smakolyku. Od momentu, kiedy nauczyla sie dwoch pierwszych komend, dostrzega chwile, kiedy chce ja nauczyc jakiejs nowej czynnosci i jest wtedy szczegolnie skupiona, stara sie zrozumiec o co chodzi.
Generalnie jestem za stopniowym wycofywaniem smakolykow ze szkolenia, jezeli oczywiscie wszystko idzie gladko. W pracy ze szczeniakiem, psem po przejsciach czy problematycznym sa wg mnie konieczne. Ale jesli szkolisz psa tylko w celu polepszenia wiezi, ktora was łączy, to mozesz sie pokusić o nauczenie go, że pochwała to juz tylko skinienie głową :) jakis sygnal dla psa, ze zachowal sie dobrze, musi byc, wiec nie rezygnuj moze z nagradzania w ogole, ale zmien jego forme do bardziej powsciagliwej.
Mozna to zrobic poczatkowo łącząc smakolyk z pogłaskaniem i słowami, potem eliminujemy smakołyk. W nagrode psa tylko głaszczemy i chwalimy, kiwamy głową.. Pozniej eliminujemy głaskanie - chodzi o to zeby pies okreslone słowo lub skinienie głową uznał za sygnał, ze robi dobrze. Ale warto co jakis czas poglaskac go czy nagrodzic smakolykiem - zeby wlasnie nie stracil "weny" do wykonywania poleceń :)
W szkoleniu mojej suczki juz prawie nie uzywam smakolykow. Moze to nietypowe, ale smakolyki ja... rozpraszaja! Podobnie jest z zabawkami. (Kiedys nagradzałam ja rzuceniem ulubionej pileczki - teraz praktykuje to raczej jako nagrode po zakonczonych cwiczeniach, za całokształt jej wysiłku :) ) Przy nauce komend to utrudnia prace, bo pies gapi sie na jedzenie albo na moja kieszen od spodni, podczas gdy ja bezskutecznie sie produkuje usilujac cos jej pokazac czy ja nakierowac. Za to przy oduczaniu niepozadanych zachowan, do odwracania uwagi - smakolyk czy zabawki sa niezastapione
Bogna - 25-01-2007 18:24
Ja to właśnie tam przeczytałam;). A ksiązka rzeczywiście ciekawa aczkolwiek trochę dziwnym językiem napisana.
Chodziło mi o nagradzanie psa, który już potrafi komendę tj. rozumie jej znaczenie. Czy mogłabym zastosowac coś takiego: nagradzam go pogłaskaniem za każdym razem, a smakołykiem gdy wykona to perfekt? A może lepiej gdy naucze go doskonałego wykonywania komendy, a dopiero potem nagradzania go wybiórczo?:roll: Ech mam tyle koncepcji, a nie wiem która będzie dobra:???:
Jeszcze mi się nasuwa spostrzeżenie,że Wezyr gdy go chwalę głosem lub głaszczę ( w nagrodę) to oczekuje, że dam mu coś na ząb. Wydaje mi sie, że on wykonuje polecenia dla nagrody i gdybym go nagrodziła z grobową miną to też by był zadowolony. To pewnie przeze mnie, bo zawsze nagradzałam go smakolykiem a bardzo żadko pochwałą i nie wiem jak to zmienić.
chicken - 25-01-2007 18:37
To pewnie przeze mnie, bo zawsze nagradzałam go smakolykiem a bardzo żadko pochwałą i nie wiem jak to zmienić.
Witaj w klubie :shake:
Martens - 25-01-2007 20:33
"Jeszcze mi się nasuwa spostrzeżenie,że Wezyr gdy go chwalę głosem lub głaszczę ( w nagrodę) to oczekuje, że dam mu coś na ząb. Wydaje mi sie, że on wykonuje polecenia dla nagrody i gdybym go nagrodziła z grobową miną to też by był zadowolony."
Bogna, to zachowanie mojego psa z młodszych lat :) W koncu zaczelo mnie to wkurzac i ograniczylam smakolyki. Z tym ze ja od poczatku oprocz smakolyku nagradzalam psa pochwala, glaskaniem (tzn. wszystko naraz) ale i tak mialam wrazenie, ze sunia ma wszystko w d... poza smakolykiem :shake: Gdzies przeczytalam, ze jezeli pies wykonuje polecenia TYLKO za smakolyki, to trzeba w ogole przestac je stosowac :) ale z Twoim psem jest wszystko w porzadku jesli bez smakolyku tez jest posluszny.
Mysle ze entuzjazm w szkoleniu zalezy w pewnym stopniu od rasy. Ja mam psa owczarkopodobnego - wszystkie owczarki sa nastawione na scisla wspolprace z czlowiekiem, do tego sa od wieków selekcjonowane. Na konkursach pasienia widac to najlepiej, kiedy np. border collie reaguje na kazdy gwizdek i wrecz "prosi oczami" o kolejna komende. Z innymi rasami moze byc trudniej, np. z husky czy terierem ciezko osiagnac taki poziom wspolpracy, ze pies trzesie sie w oczekiwaniu na kolejne polecenie (o ile nie mamy w reku smakołyku :cool1: ). Nie chodzi o to ze psy te sa mniej inteligentne, tylko po prostu bardziej niezalezne w dzialaniu. Nie "jara" ich niewolniczne spelnianie polecen, jak to bywa w przypadku owczarkow.
Osobiscie bardzo lubie husky i wsciekam sie kiedy znajomi twierdza, ze to głupie psy - bo np. nie sluchaja polecen :angryy: Dochodze do wniosku, ze to wlasnie husky sa inteligentniejsze od tych ludzi, skoro ich przechytrzyly i postawily na swoim - robia co im sie podoba :p
Sprobujcie zajac sie szkoleniem odstawiajac w ogole smakolyki, np. na probe, na jeden dzien. Z poczatku pies pewnie bedzie wykazywal mniej entuzjazmu albo "wypatrywal" swojej nagrody, ale z czasem mozna nauczyc go "doceniac" tez inne formy nagradzania. Jesli na slowo lub poglaskanie reakcja jest na razie chlodna, to mozna sprobowac np. zabawy.
Wydaje mi sie ze lepiej nagradzac smakolykiem losowo niz za szczegolnie dobrze wykonane polecenie. W sumie nie chodzi o to zeby pies staral sie i wyskakiwal ze skóry zeby w koncu dostac zarcie, bo znowu sprowadzamy szkolenie do starania sie o smakolyk. Poglaskanie w ten sposob staje sie nagroda "drugiej kategorii", a chyba nie o to chodzi.
chicken - 25-01-2007 22:30
Osobiscie bardzo lubie husky i wsciekam sie kiedy znajomi twierdza, ze to głupie psy - bo np. nie sluchaja polecen :angryy: Dochodze do wniosku, ze to wlasnie husky sa inteligentniejsze od tych ludzi, skoro ich przechytrzyly i postawily na swoim - robia co im sie podoba :p
No jasne ze sa madre :p My chodzimy na szkolenie i idzie nam naprawde bardzo dobrze:multi: Kesi caly czas interesuje sie innymi psami (szczegolnie z zewnatrz) ale powoli przyzwyczaja sie do swojej grupy i nie wyrywa mi rak zeby podejsc do pieska...
Treserka powiedziala nam ze mam super psa z ktorego musze byc bardzo zadowolona bo daje sie szkolic:razz:;)
Oczywiscie ja nie chce z niej zrobic borderka ale przychodzenie na zawolanie musi opanowac!
Agnisia =) - 26-01-2007 10:29
Tak to jest, że jedni wolą psy niezależne, jak husky czy akita i cenią w nich samodzielnośc. Znowu inni wymagają od psa całkowitego poddania i zdania się na przewodnika. Ja osobiście należe do tej drugiej grupy bo ograomnie interesują mnie zagadnienia ze szkolenia. Ale od psów niezależnych można się wiele nauczyć. Wyszkolenie psa typu husky czy wilczarz można uznać za wielki sukces, podczas gdy z przeciętnym ONkiem poradzi sobie dziecko.
Taki mały off top ;)
Mrzewinska - 26-01-2007 11:10
Tak to jest, że jedni wolą psy niezależne, jak husky czy akita i cenią w nich samodzielnośc. Znowu inni wymagają od psa całkowitego poddania i zdania się na przewodnika. Wyszkolenie psa typu husky czy wilczarz można uznać za wielki sukces, podczas gdy z przeciętnym ONkiem poradzi sobie dziecko.
Niezaleznosc - to znaczy po prostu, ze nigdy nie wymagano od tych psow scislej wspolpracy z czlowiekiem. Nie zalezy im na tym. Nie maja skad miec nasilonych zdolnosci i checi scislej wspolpracy.
Nikt od husky nie wymagal wiecej, niz podporzadkowanie w zaprzegu.
Wiec nie bylo zadnych powodow do eliminowania z hodowli psow niezainteresowanych inna wspolpraca.
A niejeden owczarek pracuje samodzielnie - wspolpracujac z przewodnikiem nie zdaje sie na niego calkowicie - chocby pies ratowniczy samodzielnie przeszukujacy teren i samodzielnie wybierajacy rodzaj pracy, po przeanalizowaniu odebranych bodzcow wechowych.
Nie znam zbyt wielu przecietnych dzieci zdolnych poradzic sobie z przecietnym ON-kiem - wlasciwie znalam jedno takie dziecko, ale to byla corka szkoleniowcow-psiarzy. Chetnie poznalabym jakies drugie tak uzdolnione.
A wilczarz to przeciez chart, i to chart, ktory od pokolen ma scisly kontakt z czlowiekiem, takie charty jak polskie, rosyjskie, whippety, greye - szkola sie bardzo pieknie. Wiec nie wiem, czemu wilczarz nie mialby sie szkolic rownie dobrze. Z poprzednio wymienionymi chartami wspolpracy probowalam i nie narzekalam - chart polski pokonal na MP w posluszenstwie owczarka i rotta, pracowal na obcym sladzie, charcica polska prowadzona przez malego chlopca wystepowala w grupie pokazowej, whippetka ma bezbledny aport i doskonale wybiera i wlasny aport i szuka skutecznie rekawiczki zgubionej przez wlascicielke na wielokrotnie przez ludzi i psy zdeptanym terenie, grey adoptowany po 5 latach wyscigow po dwoch tygodniach okazjonalnej wspolpracy zaczynal pieknie odpowiadac na hasla.
Chetnie sprobowalabym pracy z wilczarzem.
Zofia
LALUNA - 26-01-2007 11:39
A swojego czasu na MP PT startował malamut Joli Sołek. I tez bardzo wysoko zachodził
Mrzewinska - 26-01-2007 12:04
Malamut Rimo byl rewelacyjna ozdoba wszystkich pokazow szkolenia. Zelazny numer - trzymal w pysku drazek z przymocowanymi obreczami, przez te obrecze skakal ON. I po kolei potem pokonywaly "sciezke ogniowa". I Rimo demonstrowal super posluszenstwo towarzyszac Joli jadacej podczas pokazu na koniu - wspolne pokonywanie przeszkod, pozostawianie psa w wybranej pozycji gdy Jolka koniem niemal najezdzala na psa. Jola umiala wymagac i nagradzac, a Rimo byl bardzo mocno zwiazany z nia emocjonalnie. Ech. milo wspomniec Rima.
Zofia
zakla - 26-01-2007 13:55
Przeczytałam o Rimo i aż się uśmiechnęłam :) To musiał być na prawdę świetny widok...;)
nathaniel - 26-01-2007 19:15
Czy w czasie spaceru, kiedy pies dobrowolnie do was podbiegnie nagradzacie go?
W sumie to u mnie ta metoda skutkuje-oczywiście nie zawsze dostanie nagródkę, ale czasem tak, żeby pamiętał, że pani dysponuje magiczną kieszenią-czyli świetną zabawą.
Eurasierka - 26-01-2007 19:27
A ja mam problem z łapówkarstwem. :eviltong:
Wkopałam się po uszy i nie wiem, jak to odkręcić.
Zaczyna się od smakołyka-nagrody - i wówczas Sabra dostaje schizo.
Nic już się nie liczy, tylko nagroda - można wtedy z sunią zrobić wszystko.
No i, niestety, dałam się na to złapać kilka razy (chce pracować! hurra!) - i wykorzystywałam natychmiast te jej chwile entuzjazmu na różne zostawania, aporty, warowania itp.
Problem polega na tym, że to ona wybiera, kiedy się posłucha i dostanie ode mnie nagrodę. Najczęściej przypomina to bloki programowe pt.: "Teraz przez 10 minut udaję posłusznego, chętnego do pracy psiaka". A następne 10 minut mam swoją pańcię w d...... .
I to już z posłuszeństwem nie ma nic wspólnego.
No i co ja mam zrobić? :placz:
LALUNA - 27-01-2007 10:15
Widocznie dla Twojego psa 20 minut to za długo na pracę. Rób 5 minut a częściej i kończ kiedy pies jeszcze chce, a nie kiedy ma dość
Eurasierka - 27-01-2007 20:44
Oczywiście, że przerywam zadania w momencie, kiedy Sabra jest "rozkręcona".
Problem jednak polega na tym, że sunia wyraźnie wykonuje moje polecenia oczekując nagrody - przypomina to sytuację, w której właściciel stoi przed psem z pełną miską w ręce - pies, widząc to, wykonuje z animuszem absolutnie wszystko, co mu się poleci.
W chwili, gdy Sabra widzi, że "kończę zajęcia" - próbuje gwałtownie zwrócić na siebie moją uwagę (oferując siady, warowania, podawanie łapy itp trącając co chwila kieszeń, w której są dla niej smakołyki). Gdy orientuje się, że już w tej chwili nie dostanie więcej nagród, kompletnie traci mną zainteresowanie.
Dlatego napisałam o łapówce - mojej suce jest bez różnicy, czy trzymam jej przed nosem nagrodę, czy mam ją w kieszeni. Ona wie, że mam dla niej coś dobrego i dam jej to za dobre wykonanie polecenia.
No i niestety, ona nie jest z tych psów, co otrzymają nagrodę i za 5 sekund zapominają, że przewodnik ma jeszcze na pewno coś dobrego dla nich.
Kiedyś wyszłam w kurtce na balkon coś zanieść. Sabra ze mną. Za ładny siad (na komendę) dałam jej z kieszeni herbatniczka. I co suka zrobiła parę dni później w takich samych okolicznościach? Zaczęła trącać nosem kieszeń kurtki, siadać, podawać łapę.
Nadmienię, że wcześniej także wychodziłam w kurtce na balkon i suka oczywiście ze mną - ale niczego tam nie polecałam i nie nagradzałam.
Wszystko to jest dla mnie frustrujące.
Bo wiem, że z tego problemu mogłabym zrobić atut - i lepiej pracować z Sabrą, wykorzystując jej świetną pamięć i umiejętność kojarzenia faktów.
Ale nie wiem, jak to zrobić. :cry:
nathaniel - 28-01-2007 09:54
Jedyne co mi do głowy przychodzi, bo Rambo tez czasami za bardzo się skupia na kieszeniach to.... poustawianie w różnych częściach domu pojemniczków ze smakami, tak żebyś mogła szybko psu nagrodę dać, a jednocześnie, żeby sama się tam dobrać nie mogła.
Nie wiem...
Nurr - 28-01-2007 11:32
Eurasierko, zacznij nagradzać psiaka też w inny sposób - więcej pieszczot, pochwał, a smakołyki od czasu do czasu.
Zaki też czasami tak sie zachowuje - zobaczy atrakcyjną nagrodę i od razu robi kilka ćwiczeń pod rząd bez żadnej komendy. Wtedy po prostu czekam aż skończy i daję swoją komendę.
Eurasierka - 29-01-2007 19:27
Nie wiem, jak to najczytelniej ująć...
Ona nie jest spragniona kontaktu ze mną non stop, więc nie mogę budować nagród na tej podstawie (pochwały, głaskanie itp). Gdyby miała w sobie chęć współpracy, to praca z nią byłaby "bułką z masłem" :lol:
Mój poprzedni pies na jedno słowo zachęty leciał w podskokach z nadzieją na zabawę, na kontakt. Sabra jest zupełnie inna.
Nigdy nie wiadomo, w którym momencie spaceru zniknie nagle w krzakach, głucha na wołanie (bo akurat smakołyki nie są w stanie w tym momencie przebić atrakcyjnością czegoś-tam...).
Kliker też dość długo był w użyciu - dzięki niemu nauczyłam swoją sunię bawić się piłką, skupiać na mnie uwagę itp. Tyle tylko, że to wciąż są dla Sabry "zajęcia", zabawa - i gdy chowam kliker, ona wraca do swoich spraw.
Powoli kończą mi się pomysły i zaczynam wątpić w to, że znajdę sposób na zmotywowanie swojej suni - a właściwie, to wystarczyłoby mi, gdybym nareszcie mogła mieć do niej 100% zaufanie, że nie poleci gdzieś nagle samowolnie... że wówczas, gdy będę tego potrzebować, ona się posłucha.
I żeby nie było, że się uskarżam... Sabra rewelacyjnie się uczy, jest bardzo mądrą sunią. Ma dni, kiedy cudownie reaguje na wszystko, co się do niej mówi. Ale nigdy nie wiadomo, kiedy nagle zrobi focha - i już jest nie ten pies...
FigabaS - 29-01-2007 21:10
Eurasierko, nie wiem czy pomoge w czyms, tez sie ucze postepowania z psem ale moze moje spostrzezenia na cos Ci sie przydadza. Dobrze jest obserwowac swojego psa, one same czesto daja nam wskazowki co moze byc dla nich atrakcyjna nagroda. Moze na przykladzie - mialam problem z nauczeniem swojej suki odbiegania na wymagana odleglosc na komende "biegaj". Smakolyki odpadaly bo chcac zarcie szybko dostac pies stara sie nie oddalac. Wyrzucanie pileczki tez mi sie nie sprawdzilo bo jak jej nie mialam to pies nie pobiegl nie widzac pilki w mojej rece. Wpadlam na pomysl zeby wykorzystac momenty gdy pies wyraznie chce w jakims kierunku/celu pobiec i wowczas wolalam go do nogi, szlam te 10 krokow, dawalam komende "biegaj", pies sie rozpedzal i jak odbiegl ile trzeba wolalam do nogi. Jak przybiegla to w nagrode mogla pobiec tam gdzie poprzednio chciala. Mysle ze taka nagroda jest lepsza w tym przypadku jak kazda inna. Staram sie zeby pies za darmo nie dostawal tego co chce, wyjscie na spacer czy zarcie w misce tez jest "okupione" jakims wysilkiem ze strony psa, wykorzystuje te momenty zeby pies zrobil cos, na czym mi aktualnie zalezy (na przyklad szybka zmiana pozycji). Ustalilam, ze moja suka uwielbia swoj treningowy plecaczek - dostaje pozwolenie by go sobie ponosic i potarmosic gdy np. wymagany odcinek przejdzie przy nodze patrzac mi w oczy czy wykona ladnie jakies inne cwiczenie. Uwielbia plywac - zanim ja nad rzeke zabiore wolam, daje jakies polecenie i jak ladnie zrobi oznajmiam "idziemy plywac" a pies szaleje ze szczescia. Moze podumaj na czym zalezy Twojemu psu i wykorzystaj to jako nagrody.
Eurasierka - 30-01-2007 18:42
FigabaS
największą frajdą i nagrodą dla Sabry jest kontakt z innymi psami
wykorzystywałam tę nagrodę w nauce - i sunia bez problemów zawsze słucha się, gdy jest bezpośrednio przy mnie (gdy idzie przy nodze bez smyczy, można ją nawet powstrzymać przed ruszeniem za dostrzeżonym kotem, przebiegającym drogę)
pozostaje mi chyba tylko żmudne, stopniowe "rozsuwanie" tej odległości ode mnie :roll: i nagradzanie wydawaniem pozwolenia na pobiegnięcie do psa (linka jest nieskuteczna, bo spryciara wówczas doskonale wie, że nie jest "luzem" :evil_lol:)
jakiś czas temu uczyłam ją siadów i warowań na odległość
to trochę diabelski plan - nagradzać czymś, co stanowi piętę achillesową naszych spacerów :razz: ale może faktycznie się uda?...
wypróbuję :lol:
pozdrawiam,
Eurasierka
Agnisia =) - 31-01-2007 22:18
Czytam ten temat i tak się zastanawiam jak to jest z tym wyrobieniem chęci do pracy u psa. Teoretycznie powinno się przerywać w momencie gdy pies jest nakręcony i chciałby dalej pracować, tak żeby ciągle miał niedosyt. Czy tak?
Ale z drugiej strony brak nagrody jest dla psa swego rodzju karą. Więc gdy nagle przerywamy trening, mimo że pies chce nadal pracować, można to podciągnąć pod wzmocnienie negatywne, czyli coś nieprzyjemnego. A przecież sesje powinno się kończyć sukcesem, czymś miłym dla psa.
Jak to dokładnie wygląda?
Folka - 01-02-2007 07:48
cwiczysz sobie z nim i kiedy chcesz skonczyc a uczysz go jakies 15 min. , to odstawiasz smaczki idziesz sie z nim pobawic.Porzucac piłeczke , poszarpac sie.Po skonczonej zabawie mozna sie pomiziac po brzuszku i za uszkami ;) I tak o to skonczysz kiedy pies sie nakreci , ale go niezniechecisz.
Eurasierka - 01-02-2007 12:21
Folka
czy ta ślicznota, co tam skacze u ciebie w avatarku agility, to jest haszczak?! :crazyeye::loveu:
aaaaa... ja tez kcem taki kontakt z piesem mieć!!!;) :placz:
Folka - 01-02-2007 15:41
haszczak , haszczak ;) mam zamiar załozyc jej galerie ;)
a z tym kontaktem to wiesz , jest coraz lepszy dzieki sportom :loveu:
Cwiczymy sobie obedience (narazie same ale niedługo bedziemy z Ula sobie cwiczyc) agility i frisbee.No i nie wolno pominac ze jak jestesmy nad woda to skki do wody tez ;) a teraz nakrecamy sie na piłeczki tenisowe do prowizorycznego flyball ;)
Wiec cały tydzien mamy zajety ;) codziennie cwiczymy w bardzo rozpraszajacych miejscach.Zazwyczaj sa to alejki gdzie jest od cholery psow strozojacych.Tam cwiczymy do mnie , rownaj = kontakt wzrokowy i rozne badziewia ;) I jeszcze podsycam atmosfere dajac jej sie powachac i pobawic przez ogrodzenie z psami i w najlpszych momentach wołam ja do siebie albo przy tym ogrodzeniu cwiczymy rownaj ;) musimy nauczyc sie cwiczyc przy najgorszych warunkach , bo nigdy nie wiadomo co sie moze zdarzyc na zawodach agility ;)
narazie pojawimy sie na zimowych fortowskich zawodach , wiec mozesz nas zobaczyc jak bedziesz ;)
Folka - 01-02-2007 16:03
a właściwie, to wystarczyłoby mi, gdybym nareszcie mogła mieć do niej 100% zaufanie, że nie poleci gdzieś nagle samowolnie... że wówczas, gdy będę tego potrzebować, ona się posłucha.
Do zadnego psa nie mozna miec 100% zaufania.Ja ufałam swojemu psu bezgranicznie i przez to wiele razy cierpiałam.Teraz nauczyłam sie byc o ta 1 sekunde szybsza niz ona.Np. shelciaki sa czesto strachliwe , kiedy usłysza jakis głosny, dziwny dzwiek , potrafia niezwazajac na wołania własciciela uciec w popłochu.U mnie w bloku mieszka ON.Jak zwykle na spacerku biaga bez smyczy , zeby mogł sobie powachac tu i tam.Niewiadomo dlaczego , z jakiego powodu pewnego razu uciekł.Szukała go cała rodzina i po ok. 2-3 godzinach znalezli go.Schował sie za samochodem.Nie wiadomo jaka była tego przyczyna.Dlatego moja podstawa w szkoleniu byc o ta głupia 1 s. szybsza niz moj pies.Staram sie tego przestrzegac.Juz wiem kiedy moj pies ode mnie potrafi nawiac , rozpoznaje to po jej ułozeniu ciała (np. w siadzie).Ale wiadomo trening czyni mistrza :multi: Mam nadzieje ze za jakies dwa lata Lima bedzie jeszcze bardziej posłuszna i bedzie "olewała" obce psy i zapachy.Teraz własnie do tego daze.Do olewanie obcych psow.Chce zeby wolała cos ze mna porobic ,np. połapac frisbee niz uganiac sie za jakimis "kundelkami" ;)
Eurasierka - 01-02-2007 18:28
codziennie cwiczymy w bardzo rozpraszajacych miejscach.Zazwyczaj sa to alejki gdzie jest od cholery psow strozojacych.Tam cwiczymy do mnie , rownaj = kontakt wzrokowy i rozne badziewia ;) I jeszcze podsycam atmosfere dajac jej sie powachac i pobawic przez ogrodzenie z psami i w najlpszych momentach wołam ja do siebie albo przy tym ogrodzeniu cwiczymy rownaj ;) musimy nauczyc sie cwiczyc przy najgorszych warunkach , bo nigdy nie wiadomo co sie moze zdarzyc na zawodach agility ;)
Folka, jesteś geniuszem :ylsuper:
Folka - 01-02-2007 20:04
wiem :loveu: ;) to jest chyba najlepsze wyjsce , dla psow nieumiejacych skupic sie na przewodniku.Nowy pies nie moze ugrysc twojego i do tego szczeka rozpraszajac twojego psa jeszcze bardziej a z drugiej strony twoj pies nie moze go dotknac ( zachaczyc łapa do zabawy itp.).
P.S. nie ma to jakk moje wrodzona skromnosc :lol:
Delay - 05-02-2007 12:56
To bardzo dobrze działa :D
My trenujemy dokładnie tak samo, nawet zdarzyło nam się na dworcu kolejowym, czy nawet w poligrafii przy pracujących drukarkach powtarzać podstawowe komendy.
Ja mam collie, ale nie spotkałam się jeszcze z jakąś nieoczekiwaną reakcją lękową, taką która wyłącza psa na nasze polecenia. Wydaje mi się, żę ryzyko czegoś takiego w prypadku takich ras jak collie, czy sheltie zmniejsza dobra, wczesna, pożądna socjalzacja (choć genów się nie naprawi, wiadomo)
Jedyne z czym tak naprawdę uważam, to ulica. Nie roumiem ludzi, którzy prowadzają psa bez smyczy przy ruchliwej ulicy. Moją sukę choć doskonale się pilnującą (typowe dla collie) i słuchającą si, chodzącą przy nodze w życiu nie puściłabym przy ulicy. Kurde...jak to się mówi - "raz do roku kij sam strzela" i pies to nie cyborg, nie możemy przewidzieć w 100% jego zachowania.