recepta na odwrócenie uwagi
Eurasierka - 19-10-2006 12:35
Hej! :lol: Mam do was pytanie:
mam sunię rasy eurasier
Sabra uczy się hiperbłyskawicznie :loveu: , więc uczenie jej polega głównie na zachęcaniu do wykonywania poleceń, a nie na "zakuwaniu" komendy
stosowane nagrody: smakole, głaski, czochrania, chwalenie
no i oczywiście mam pewien problem:
Sabra głuchnie kompletnie na wszelkie próby przywołania :placz: , jeśli w pobliżu pojawia się piesek (do zabawy) lub kot (do gonienia), a ona znajduje się w pewnej odległości ode mnie - moje nagrody nie są wówczas dostatecznie "dobre":evil_lol:
dopiero, gdy "opadną pierwsze emocje", suńka przypomina sobie: "Aaaa, tak: pańcia coś tam chyba chciała..." - i jak gdyby nic, biegnie sobie do mnie - chyba, że to ja do niej przyjdę pierwsza...
zaznaczam, że sunia jest idealnie posłuszna, gdy ma przypiętą linkę bądź smycz (czy też cokolwiek, co daje mi bezwzględną kontrolę fizyczną)
a także w sytuacjach, gdy jest blisko mnie bez smyczy - słucha się bez zarzutu :eviltong:
- przychodzenie na zawołanie i "bez" - zawsze nagradzam;
- nigdy nie biorę małej na smycz "za karę"
- jeśli poleci do psa czy za kotem, zwykle czekam na psicę albo sama idę do niej i namawiam do pójścia za mną - po czym nagradzam (nagroda musi być; Sabra nie zrezygnuje z zajęcia, jeśli nie będę dla niej bardziej atrakcyjna...)
pomyślałam, że może przyda się skuteczne odwrócenie uwagi :cool3:
teraz mam w związku z tym pytanie:
czy w takiej sytuacji mogą przydać się dyski
i czy nie wyrządzą więcej szkody niż pożytku (np. wystraszą sunię tak, że zacznie reagować płochliwie na nagłe dziwne dźwięki)
czy mieliście już jakieś doświadczenia ze skutecznym "odwracaniem uwagi" psa w takich sytuacjach?
ufff... ale się rozpisałam,
mam nadzieję, że będzie wam się chciało przez to wszystko przekopać...:oops:
pozdrawiam,
Eurasierka
Eurasierka - 20-10-2006 07:51
czy naprawdę nikt nie próbował sposobów na odwracanie uwagi?...
:sadCyber:
Mokka - 20-10-2006 08:02
zaznaczam, że sunia jest idealnie posłuszna, gdy ma przypiętą linkę bądź smycz (czy też cokolwiek, co daje mi bezwzględną kontrolę fizyczną)
a także w sytuacjach, gdy jest blisko mnie bez smyczy - słucha się bez zarzutu :eviltong:
Zdecydowanie odradzałabym dyski. Nie każdemu psu mozna je zaaplikować, poza tym trzeba je umieć używać. Twoje obawy, że taka terapia może zostawić trwały (niepożądany) ślad w psiej psychice są jak najbardziej słuszne. Znam psa, który ma z tym cały czas problemy. Poza tym, o ile dobrze zrozumiałam, Twój problem polega na braku kontroli nad psem, który jest bez smyczy i w pewnym oddaleniu od Ciebie. To może być za daleko na dyski.
Marmasza - 20-10-2006 08:03
teraz mam w związku z tym pytanie:
czy w takiej sytuacji mogą przydać się dyski
i czy nie wyrządzą więcej szkody niż pożytku (np. wystraszą sunię tak, że zacznie reagować płochliwie na nagłe dziwne dźwięki)
czy mieliście już jakieś doświadczenia ze skutecznym "odwracaniem uwagi" psa w takich sytuacjach?
pozdrawiam,
Eurasierka
Z tego co wiem, to dyski Fishera mają negatywny wydźwięk. Ich celem jest nie tyle "odwrócenie uwagi" psa ile sygnalizacja, że za moment "spotka" go nieprzyjemność. Nie uwarunkowane negatywnie dyski nie spełnią żadnej roli, pies szybko nauczy się, że ten dźwięk nie ma żadnego znaczenia (w sensie emocjonalnym).
Byłam świadkiem dwóch przypadków użycia dysków wobec psa, który nie miał żadnych z nimi skojarzeń. W obu przypadkach efekt był ten sam - po pierwszym użyciu (brzęk) pies zareagował z ciekawością - podszedł i starał się powąchać ten przedmiot. I przestał się nim interesować - ponowne użycie nie wywołało u psa żadnej reakcji. Z tym, że te psy nie reagują lękiem na hałasy (ale dysk raczej nie hałasuje).
Fisher (ale chyba na jednej z swych kaset video) pokazuje jak warunkuje się dyski i jest to wygaszanie ujemne (w trakcie zabawy z psem używa dysków i przerywa zabawę).
Podobny efekt widziałem u psów szkolonych przy użyciu łańcuszka (metodą wzmocnień ujemnych) - później sam brzęk łańcuszka powodował, że pies "zwracał uwagę" na właściciela.
Sądzę, że dobrym "odwraczaczem" uwagi psa może być piszcząca zabawka, którą używamy tylko w tym celu (nie bawimy się nią z psem).
Mrzewinska - 20-10-2006 08:04
Ile ma Twoja sunia? Czy jeszcze jest mlodziutka?
Co do psow - proponowalabym wspolne szkolenie z zaprzyjaznionym psem. Ale tak juz wyszkolonym, ze zlekcewazy Twoja psice i bedzie pracowac z wlascicielem. Najpierw jeden z psow zawsze na smyczy.
I wlasciciel drugiego psa "nie zauwaza" Twojego, i haslo lub czytelna sytuacja, na ktora psy moga sie bawic ze soba.
To dziala nie od razu - ale w koncu utrwala sie - i wtedy mozna przywolac psa od najbardziej szalonej zabawy z drugim.
A na widok obcego psa - siad, nagroda, trening .
Troche trudniej o zaprzyjaznionego kota. Ale chodzilabym tam, gdzie koty sa i cwiczylabym posluszenstwo wlasnie wtedy - oczywiscie najpierw na lince.
Co do dyskow - znam rozne reakcje, jedne psy sie baly i cofaly, inne lapaly dysk jako super zabawke, inne lekcewazyly - nie ma regul.
Zofia
PS - a czy bierzesz suke na smycz w nagrode???
Marta i Wika - 20-10-2006 08:41
Ja w takiej sytuacji nie wołam (no chyba że rzeczywiście jest niebezpieczeństwo), jeśli wiem że nie przyjdzie. Staram się nie powtarzać przywołania, bo to bardzo psuje przywołanie. Jeśli domyślam się że "usłyszy" mnie (ale np. odwróci się i wybierze psa/kota), to wołam raz, a potem się chowam. A jak pies mnie już znajdzie :-) to ćwiczę przywołanie. Choćby z pięciu metrów. Kilkanaście razy. Tak na przyszłość :-) Czasem nie muszę się chować, wystarczy że robię odwrót i odchodzę w drugą stronę.
Czasem Wika nie może się powstrzymać i musi się z psem przywitać - buzi buzi noskami - po czym LECI w moją stronę. Ale przywitanie musi być ;-)
Trudno mi ją odwołać od gonienia nisko lecącego ptaka, niestety. Głupieje totalnie na ich widok. Ale myślę że to kwestia pracy...
Dobrze mieć podobno dwa przywołania - jedno "codzienne", które czasem się "zmarnuje", a drugie awaryjne, super-wyszkolone, pewne. Ja nie mam takiego. Tzn. miałam, ale zmarnowałam ;-) i muszę nauczyć od nowa chyba.
Eurasierka - 20-10-2006 08:56
Sabra ma 22 miesiące. Znalazła się u nas w wieku 6,5 miesiąca (wychowała się z 7 rodzeństwa, swoją mamą i jeszcze 2 pieskami oraz kotem; opuściła hodowlę jako druga).
Z zachowania suni obserwuję, że największą frajdę sprawia jej głównie sam fakt pobiegnięcia do psa/kota - często się zdarzało, że piesek nie miał ochoty na zabawę, a kot wdrapał się na drzewo - i wówczas Sabra wracała do mnie (pamiętała polecenie i przychodziła po nagrodę). Od dłuższego jednak czasu nie wołam jej już w takich sytuacjach, gdy wiem, że nie przyniesie to natychmiastowego skutku...
Mała dygresja: W ogóle, z tymi nagrodami to jest dziwna sprawa. Podobno psy zapamiętują to zachowanie, po którym zostają nagrodzone.
Przytoczę wobec tego taki przykład: Sabra dostaje kawałek suchej bułeczki (jej przysmak) po ostatnim wieczornym spacerze. Nigdy sama z własnej inicjatywy nie domaga się spaceru. Jednak od miesiąca wyraźnie prosi o wyjście późnowieczorne (to ostatnie) - spacerujemy chwilę, suńka robi siusiu i galopem chce wracać do domu - tak bardzo chce, że piszczy i próbuje nawet ciągnąć mnie na smyczy (!). Nie chce nawet słyszeć o dalszym spacerze - siusiu, i chodu do domu... Pod blokiem aż się oblizuje i cała "chodzi" tak, że mało nóg sobie nie połamie na schodach :roll:
Koniec dygresji
Trenowałam z nią wielokrotnie w obecności np. przechodzącego obok psa (Sabra bez smyczy; pies dosłownie przechodzący jej przed samym nosem): siad, waruj - to wszystko bez zarzutu, bo mała jest wówczas blisko mnie.
Podczas wakacji udało się nawet "poeksperymentować" z kotkiem, który nie bał się psów - córka trzymała kota na kolanach, ja byłam tuż obok z Sabrą bez smyczy - sunia była w 100% odwoływalna - wykonywała wszystko: siad, waruj, do mnie. Gdy zaczęła natarczywie obwąchiwać kota - bez problemu można było ją zastopować samą komendą "zostaw".
Wiem, że to niemożliwe, ale czasami nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Sabra zbyt dobrze ocenia sytuację i swoje możliwości; dlatego np. odmawia przeskoczenia przez krótki płotek, który woli ominąć; nie pobiegnie za piłką czy patykiem, jeśli oprócz niej bawimy się z (szybszymi!) zaprzyjaźnionymi pieskami (chociaż kiedyś próbowała). Teraz sobie czeka, aż one przyniosą zdobycz - dopiero wówczas do nich startuje i usiłuje zabrać (co jej się czasem udaje). Chcę zaznaczyć, że zachowuje się tak tylko w przypadku, gdy kompan jest szybszy (mały lub nowozapoznany piesek nie hamuje jej pogoni za piłką).
I co ja mam zrobić?! :placz:
ps.: nie biorę jej na smycz ani za karę, ani w nagrodę
Mrzewinska - 20-10-2006 09:14
Pies dlugo wychowywany z innymi psami przedklada jeszcze dluzej ich towarzystwo and towarzystwo czlowieka.
Oczywiscie, ze ona pamieta, ze wieczorem czeka bulka. Bralabym sucha bulke jako nagrode za przywolywanie. Ile razy dziennie cwiczysz przywolywanie za nagroda? Stopniowo z wiekszej odleglosci?
Nie ma mowy, aby pies nie zareagowal na jakies haslo. Nie chce skoczyc przez plotek - nie odpuszczasz, naprowadzasz bez gniewu do skutku, nawet 100 razy. I 101 tez. Bo inaczej uczysz, ze te hasla nie maja znaczenia, pies nie pamieta wtedy hasel, tylko sytuacje, a uniezaleznienie psa od sytuacji jest czyms najtrudniejszym.
Jesli nie reaguje, jak pies biegnie przed nia na szkoleniu, pora, aby np przywolywac do siebie psy z przeciwnych stron.
Nie moze byc tak, ze inny pies zabiera jej zabawke. Trzeba pracowac ze starszymi na tyle przygotowywanymi do pracy, ze po cudze nie pobiegna.
Jej partnerem w szkoleniu musi byc doskonale wyszkolony pies.
Zofia
Eurasierka - 20-10-2006 09:59
Przywołanie ćwiczę kilka-kilkanaście razy podczas każdego spaceru.
Czasami zdarza się (z czynnikiem rozpraszającym typu pies), że Sabra jest odwoływalna z 10 metrów, a czasami nie jest z 5 m. Generalnie zauważyłam regułę, że ja muszę znajdować się znacznie bliżej suki, niż obiekt zainteresowania.
Na spacery brałam już chyba wszystko, co możliwe - psie ciasteczka, serek żółty, suchą bułkę, kawałeczki parówki czy pieczonego kurczaka...
problem w tym, że smakołyki nie są dość atrakcyjne w porównaniu z psem czy kotem.
Dlatego wpadłam na pomysł "odwracania uwagi", bo Sabra najpierw przez chwilę wpada "hipnozę" - zamiera naprężona, uszy podane do przodu, ogon mocno zakręcony, wszystkie mięśnie naciągnięte (normalnie sunia jest strasznie "luźna", ciepły frędzlowaty kluch :roll: ) - różnica jest ogromna; nie ten sam pies
Co do przeskakiwania przez płotek - nie rezygnuję z wykonania polecenia. Piszę tylko, że ona czasem woli przejść obok zamiast się pofatygować i dostać nagrodę. Wówczas, gdy znowu ją naprowadzam, siada, kładzie się obok, daje łapę i ogólnie udaje głupka :cool1: - wreszcie "z łaski" przeskoczy...:roll:
Sabra dłużej interesuje się piłką, jeśli jest w towarzystwie i pieski nawzajem sobie usiłują odebrać zdobycz, bawią się w berka i komórki do wynajęcia (przy wykopanym dołku czy krzaczkach). Ogólnie jest wtedy znacznie bardziej energiczna. Gdy jesteśmy na spacerze same, sunia chwilkę się pokręci, pobiegnie parę razy za piłką i kładzie się, najchętniej w jakimś dołku. W domu na okrągło drzemie, budząc się praktycznie tylko po to, by przenieść się z drzemką bliżej mnie (np. gdy idę do kuchni czy łazienki). Nigdy nie mam od niej komunikatów pt.: "pobaw się ze mną", natomiast często przychodzi i dopomina się o pieszczoszki i czochranka.
Marta i Wika - 20-10-2006 10:34
Co do przeskakiwania przez płotek - nie rezygnuję z wykonania polecenia. Piszę tylko, że ona czasem woli przejść obok zamiast się pofatygować i dostać nagrodę. Wówczas, gdy znowu ją naprowadzam, siada, kładzie się obok, daje łapę i ogólnie udaje głupka :cool1: - wreszcie "z łaski" przeskoczy...:roll:
Jesteś pewna że udaje? :eviltong: Tzn. nic złego nie mam na myśli, ale jeśli nie przeskakuje sama, chętnie i z radością, tylko cuduje, to może jednak jest za słabo nauczona (zmotywowana)? Siadanie, kładzenie się i cudowanie kosztuje ją więcej zachodu niż normalne przeskoczenie i zgarnięcie smaka, wydaje mi się że jakby wiedziała w 100% o co chodzi to by robiła co trzeba...
Eurasierka - 20-10-2006 10:47
Siadanie, kładzenie się i cudowanie kosztuje ją więcej zachodu niż normalne przeskoczenie i zgarnięcie smaka, wydaje mi się że jakby wiedziała w 100% o co chodzi to by robiła co trzeba...
Uwierz mi, ona doskonale wie, o co mi chodzi. :diabloti: :evil_lol:
Eurasier = szpic wilczy + chow-chow + samoyed...
...więc nie spodziewam się po niej specjalnego zapału do pracy :eviltong:
ona jest słodka taka, jaka jest :loveu: chodzi mi tylko o poczucie bezpieczeństwa na spacerach - przecież musi być jakiś sposób, na jaki jeszcze nie wpadłam... :cool3:
Czoko - 20-10-2006 17:03
[QUOTE=Eurasierka;2306345]Uwierz mi, ona doskonale wie, o co mi chodzi. :diabloti: :evil_lol:
Eurasier = szpic wilczy + chow-chow + samoyed...
...
Też usiłuję nauczyć swoją Choco odwracać uwagę - usiluję piszczącą zabawką, wołowinką narazie efekt mam dość mierny, z przywoływaniem też nam to kiepsko wychodzi. Przynajmniej z kotem nie mam problemu - mała kocha wszystkie koty i myśli że wszystkie będą się z nią bawić i zaprasza do zabawy wysokim piskiem tak jak naszego Mruczusia.
betty_labrador - 20-10-2006 21:39
Ja w takiej sytuacji nie wołam (no chyba że rzeczywiście jest niebezpieczeństwo), jeśli wiem że nie przyjdzie. Staram się nie powtarzać przywołania, bo to bardzo psuje przywołanie. Jeśli domyślam się że "usłyszy" mnie (ale np. odwróci się i wybierze psa/kota), to wołam raz, a potem się chowam. A jak pies mnie już znajdzie :-) to ćwiczę przywołanie. Choćby z pięciu metrów. Kilkanaście razy. Tak na przyszłość :-) Czasem nie muszę się chować, wystarczy że robię odwrót i odchodzę w drugą stronę.
Marta- moze u Ciebie tak jest, ale kazdy ma inaczej z innymi psami.... u mnie np. jak Tosca zainteresuje sie czyms dla niej atrakcyjnym czy to pies (pol biedy), czy to smiecie do zjedzenia-gorzej- to to moje nie wolanie i schowanie sie w krzaki nie wiele da....jasne-zacznie mnie szukac ale nie od razu-bo najpierw pogania sie z psem(no troche przeszlo jej z tymi psami juz moze, nie ejst jak kiedys napalona jak widzi innego psa), albo jesli chodzi o cos atrakcyjnego do jedzenia to oleje moja nieobecnosc i pojdzie to zjesc lub/i wytarzac sie w tym czyms i pozniej zacznie mnie szukac lub wroci grzeczna-nie kaze jej oczywiscie za to.
Ja mam taka taktyke, ze jak widze ze gdzies skreca i weszy zapamietale przy ziemi lub w powietrzu, wolam ja glosno, nawet kilka razy-ale imieniem, a uwarunkowane "wroc" zostawiam jak juz zwroci uwag- ale czasem i to nie wiele daje, i musze szybko do niej podbiec jak zauwaza ze sie zblizam szybko przerywa czynnosc i nagle mnie zauwaza i podbiega na komende wydana juz kiedy jestem blizej.
Tak samo jak u Ciebie Moniko-Tosca wie doskonale kiedy jest na lince ciagnacej sie po ziemi-wtedy to grzeczny pies chodzacy po sciezkach i nie probujacy isc w krzaki, ale bez linki-hulaj dusza :shake:
Choc linka pomogla mi w tym, ze u mnie przed domem zamiast uciekac na wies, nauczyla sie trzymac na polance bez linki-choc mozliwosci ucieczki ma -oj duze.
Eurasierka - 20-10-2006 22:08
No i dzisiaj znowu zobaczyła kotka (odl. - dobre 50 m od nas; niestety zauważyła go przede mną) i wystartowała, żeby się z nim pobawić :angryy:
kotek rzucił się do ucieczki, a Sabra mało mnie jeszcze o zawał nie przyprawiła, bo zamiast bezpośrednio za kotem, to pobiegła po przekątnej i chciała mu przeciąć drogę. Mało brakowało tym razem... :shake:
Odwołałam ją skutecznie dopiero, gdy kot na dobre zniknął w okienku piwnicznym... :placz:
Ja przez nią osiwieję... :grab:
Eurasierka - 21-10-2006 19:36
dzisiaj coś mi zaświtało w głowie... :eviltong:
właściwie, to im dłużej nad tym myślę, tym bardziej przekonuję się, że właściwie, to chyba znam przyczynę takiego stanu rzeczy :p
jeśli trafnie sobie wykoncypowałam, to mam sposób na przychodzenie :multi:
pomysł zamierzam zacząć wprowadzać w życie od jutra - i jeśli się uda, to dam wam niebawem znać... :cool3:
pozdrawiam,
Eurasierka
Czoko - 21-10-2006 19:42
dzisiaj coś mi zaświtało w głowie...
pomysł zamierzam zacząć wprowadzać w życie od jutra - i jeśli się uda, to dam wam niebawem znać... :cool3:
pozdrawiam,
Eurasierka
Ciekawe, ciekawe... Może i na moją Choco sposób okaże się skuteczny..
Pozdrawiam Ewa
kasia124 - 22-10-2006 19:44
ja mam podobny problem, efekt jest taki ze figa zadko biega bez smyczy, a jezeli juz to tylko w odludnych miejscach a w zadnym wypadku pod blokiem!!!! jednak mam uzasadnione powody -dwukrotny atak dobermana, raz amstaf, znienawidzony owczarek z klatki, i jeszce dwa psy nielubiane owczarkowate, oczywiscie my jestesmy na przegranej pozycji bo Figa chce je mordowac i ani mysli odpuscic!!!!takze jak ja puszczam to sie bez przerwy ogladam czy nie idzie ktorys z wymienionych psow (mozecie sobie wypobrazic jak wygladaja moje spacery...). jak figa jest bez smyczy i daleko ode mnie i pojawia sie cos interesujacego na horyzoncie to ja sie juz nie licze, moge sie chowac uciekac itp i nic!!! jednak ostatnio cos odkrylam! zaczelam jej rzucac pileczke i za przyniesienie nagroda i wielkie pochwaly, tak jej sie spodobala ta zabawa ze za kazdym razem biegnie zeby mi oddac pileczke... i wlasnie dzis cos rozproszylo jej uwage i juz chciala biec glucha na moje wolania wiec rzucilam jej w desperacji pileczke i jak tylko ja zobaczyla zaczela gnac ile sil w nogach i do mnie z ta pileczka!!!!!oczywiscie nagroda i musze natychmiast rzucac pileczke zeby czasem cos nie odwrocilo jej uwagi...
Eurasierka - 23-10-2006 18:46
Tak, jak podejrzewałam :diabloti:
Sabra w ogóle nie rozumiała poleceń "na odległość" :razz: - kiedy kazałam jej robić "siad" (była dość daleko ode mnie) - biegła do mnie ze strasznie głupią miną i merdając ogonem :loveu:
*
zaczęłyśmy od prostych rzeczy - dzisiaj już pięknie siadała i warowała na polecenie wydane z odległości 5-6 m. Jutro zwiększamy dystans... :cool3:
*
komendę "stój" ma opanowaną bardzo dobrze (używam jej np. przed przejściem przez ulicę) - więc jeśli uda mi się egzekwować to "stój" z pewnej odległości, to już będzie coś... :lol:
Mrzewinska - 23-10-2006 19:23
Sa psy, ktore uzalezniaja sie szalenie mocno od sytuacji, nie od brzmienia glosu - siad w domu nie znaczy ze pies wykona siad na spacerze. Siad przy nodze - nie znaczy ze pies rozumie haslo siad - gdy jest o 5 metrow na luzie. To normalne u wiekszosci psow, a u takiej mieszanki jak eurasier - naprawde trudnej w szkoleniu - wrecz regula. Eurasierko, z serca zycze powodzenia w uzaleznianiu psa od brzmienia hasla, uniezalezniania od sytuacji, ciezka praca! Ale w jakims zakresie - jednak skuteczna.
Zofia
Berek - 23-10-2006 19:56
"Tak samo jak u Ciebie Moniko-Tosca wie doskonale kiedy jest na lince ciagnacej sie po ziemi-wtedy to grzeczny pies chodzacy po sciezkach i nie probujacy isc w krzaki, ale bez linki-hulaj dusza"
Bo gehenna linkowa powinna trwać bez przerwy przez kilka tygodni... ;)
NIestety, raz przypinając linke, raz ją odpinając i puszczając psa bez niczego - uczymy go dokładnie tego: że kiedy linka jest, jesteśmy grzeczni, kiedy jej nie ma - hulaj dusza bez kontusza.
:evil_lol:
Najpierw żmudne przywolanie i linka zawsze, aż do perfekcyjnego wyrobienia nawyku - 100% przywołań bez konieczności podzialania tą linką nieszczęsną - a potem stosuje się atrapę - krótki sznurek... - ale to naprawdę po kilku tygodniach w czasie ktorych pies NIGDY nie powinien być luzem.
Męczące zwłaszcza dla (przeklinającego swój los) wlasciciela - ale się oplaca na dalsze kilkanaście lat wspólnego życia z psem. :lol:
betty_labrador - 23-10-2006 22:46
"Tak samo jak u Ciebie Moniko-Tosca wie doskonale kiedy jest na lince ciagnacej sie po ziemi-wtedy to grzeczny pies chodzacy po sciezkach i nie probujacy isc w krzaki, ale bez linki-hulaj dusza"
Bo gehenna linkowa powinna trwać bez przerwy przez kilka tygodni... ;)
NIestety, raz przypinając linke, raz ją odpinając i puszczając psa bez niczego - uczymy go dokładnie tego: że kiedy linka jest, jesteśmy grzeczni, kiedy jej nie ma - hulaj dusza bez kontusza.
:evil_lol:
Najpierw żmudne przywolanie i linka zawsze, aż do perfekcyjnego wyrobienia nawyku - 100% przywołań bez konieczności podzialania tą linką nieszczęsną - a potem stosuje się atrapę - krótki sznurek... - ale to naprawdę po kilku tygodniach w czasie ktorych pies NIGDY nie powinien być luzem.
Męczące zwłaszcza dla (przeklinającego swój los) wlasciciela - ale się oplaca na dalsze kilkanaście lat wspólnego życia z psem. :lol:
no wlasnie-chyba w tym rzecz-Tosca nie jest puszczana bez linnki od kilku tygodni-boje sie narazie ja tak puscic-boje sie ze nawyki latania po krzakach i okazjonalnego tarzania sie w smieciach lub ich zjadania powtorza sie :roll:
Eurasierka - 27-11-2006 11:17
No, dobra. Mogę już napisać z pełną odpowiedzialnością :eviltong: Sabra siada, waruje, zatrzymuje się na hasła wydawane z pewnej odległości :multi: - oczywiście w "spokojnym" otoczeniu :roll:
trochę to trwało, bo mogłyśmy sobie ćwiczyć wyłącznie w weekendy :oops:, więc tak naprawdę mamy za sobą dopiero kilka "sesji" :oops:
- ale najważniejsze, że odrobinę poprawiła się "komunikacja" na odległość w obecności psich rozpraszaczy :lol:, tzn. wyraźnie widać, że Sabra zaczęła zwracać uwagę na fakt, że coś do niej mówię w takiej sytuacji - i łatwiej rezygnuje z pobiegnięcia do przedmiotu zainteresowania, jeśli bodziec nie jest zbyt silny
z pewnością pozytywnie na posłuszeństwo wpłynęło również wzbogacenie zabaw ze mną - kupiłam piłeczkę na sznurku :cool3: - oczywiście, już się martwię, że w ten sposób rozbudzam jeszcze bardzciej zapędy łowieckie małej, ale co tam :evil_lol: zabawa jest przednia :eviltong:
pozdrawiam wszystkich borykających się z zagadnieniem PRZYWOŁANIA :evil_lol: