Czy yorki "dogadują" się z dziecmi?
Visenna - 27-03-2008 10:05
No z rodzicami mogłoby być ciężko...Matka pije - do tego stopnia, ze kiedys wyszła z Kazanem w nocy bez smyczy i pech chciał, ze akurat moja mama też wyszła z Lokim. Kazan to było kochane psiko, wesołe, ale dobkowate, duże i totalnie robiące co chce...no i leci sobie Kaz radośnie w stronę mojej mamy i Lokiego i pac Loka łapą po grzbiecie. Mały na początku próbował się z nim bawic, ale powoli przestraszyła go ta furia zabawy i zaczął uciekać. Mama wzięła go na ręce, ale Kaz jak przystało na niewychowanego psa- nie odpuscił, zaczął ją obskakiwać, łapać Lokiego za ogon itp. No wiec mama krzyczy do klientki, zeby zabrać psa, a tamta że on nic nie zrobi. Mama sie zdenerwowała i pwiedziała że zadzwoni na policję, a tamta na to ze nasz Loki to na pewno suka w cieczce i dlatego Kaz tak skacze. Oczywiście mama wyprowadziła ją z błędu że to pies, ale tamta nadal uparcie ze to suka i że z sukami w cieczce się na dwór nie powinno wychodzić bo psy uciekają - tak była naprana że nic do niej nie trafiało. Na dodatek zaczynała się robic agresywna, rzucać mięsem itp.
Ojciec natomiat jest dosc miły, ale tez nie stroni od alkoholu, ale tak pijanego to go nie widziałam - ewentualnie lekko wciętego, "wesołego", tylko znowu to taki typ człowieka, że na choroby psa reaguje: "poczekamy dwa tygodnie, sam się wyliże, a jak nie, to się będzie myślało". Nie tam żeby psa bili czy coś - oni go bardzo lubili, nie jest też to jakaś biedna rodzina z marginesu, a skąd! Najgorsze było jak mnie ten gość zdybał na spacerze kiedys i mowi : " o jakiego pani ma ślicznego pieseczka, moj też miał być taki, miałem mieć Yorka, a patrz pani, doberman wyrósł! A ja nie lubię dużych psów, ja tak kocham małe, wie pani, wczesniej całe życie miałem pudelki..." - ciarki mnie pzeszły na mysl, ze zamiast Kaza mogło być szczenię Yorka ze złamaną łapą -co ja mowie! Kaz "złamał tylko" łapę bo był duzym, cieżkim szczenięciem...szczenię Yorka chyba by takiego upadku nie przeżyło!
Jagódka&Uzi - 28-03-2008 19:22
niesympatycznie, a takich ludzi i sytuacji jest znacznie wiecej i znacznie gorszych..eh
vikiii - 28-03-2008 23:18
No z rodzicami mogłoby być ciężko...Matka pije - do tego stopnia, ze kiedys wyszła z Kazanem w nocy bez smyczy i pech chciał, ze akurat moja mama też wyszła z Lokim. Kazan to było kochane psiko, wesołe, ale dobkowate, duże i totalnie robiące co chce...no i leci sobie Kaz radośnie w stronę mojej mamy i Lokiego i pac Loka łapą po grzbiecie. Mały na początku próbował się z nim bawic, ale powoli przestraszyła go ta furia zabawy i zaczął uciekać. Mama wzięła go na ręce, ale Kaz jak przystało na niewychowanego psa- nie odpuscił, zaczął ją obskakiwać, łapać Lokiego za ogon itp. No wiec mama krzyczy do klientki, zeby zabrać psa, a tamta że on nic nie zrobi. Mama sie zdenerwowała i pwiedziała że zadzwoni na policję, a tamta na to ze nasz Loki to na pewno suka w cieczce i dlatego Kaz tak skacze. Oczywiście mama wyprowadziła ją z błędu że to pies, ale tamta nadal uparcie ze to suka i że z sukami w cieczce się na dwór nie powinno wychodzić bo psy uciekają - tak była naprana że nic do niej nie trafiało. Na dodatek zaczynała się robic agresywna, rzucać mięsem itp.
Ojciec natomiat jest dosc miły, ale tez nie stroni od alkoholu, ale tak pijanego to go nie widziałam - ewentualnie lekko wciętego, "wesołego", tylko znowu to taki typ człowieka, że na choroby psa reaguje: "poczekamy dwa tygodnie, sam się wyliże, a jak nie, to się będzie myślało". Nie tam żeby psa bili czy coś - oni go bardzo lubili, nie jest też to jakaś biedna rodzina z marginesu, a skąd! Najgorsze było jak mnie ten gość zdybał na spacerze kiedys i mowi : " o jakiego pani ma ślicznego pieseczka, moj też miał być taki, miałem mieć Yorka, a patrz pani, doberman wyrósł! A ja nie lubię dużych psów, ja tak kocham małe, wie pani, wczesniej całe życie miałem pudelki..." - ciarki mnie pzeszły na mysl, ze zamiast Kaza mogło być szczenię Yorka ze złamaną łapą -co ja mowie! Kaz "złamał tylko" łapę bo był duzym, cieżkim szczenięciem...szczenię Yorka chyba by takiego upadku nie przeżyło!
No... właśnie dlatego twierdzę, że york-dziecko, jakakolwiek rasa psa-dziecko a wręcz jakiekolwiek zwierzątko-dziecko ..... wszystko będzie ok gdy dorośli będą kochali zwierzęta i traktowali je jak równych sobie po prostu traktowali jak "mniejszych braci".
Ja znam z opowiadania historię kota. Kot był dachowcem-szwędalskim. Pewnego dnia po długiej nieobecności pojawił się w domu z kupą strupów na głowie. Facet jak go zobaczył wziął lopatę, wykopał dół i wołał kota. Kot chyba coś wyczuł, że chce go zabić i zwiał!!!! Wrócił po tygodniu - już lepiej wyglądal, więc gościu stwierdził że "się wyliże". Całe szczęście, że kot jakoś zwalczył chorobę i żył jeszcze 5 lat (zginął pod kołami samochodu).
Ci ludzie mieli tego kota już 3 lata przed tym zdarzeniem - bez żadnych szczepień itp o wizycie u weta nie wspomnę. Cyt: "Do weta po co? TO JEST TYLKO ZWIERZĘ"
Upiór - 28-03-2008 23:33
vikii, ale dzieci nie zawsze dopilnujesz, a i dobrze uczone dziecko, zostaje tylko dzieckiem :lol: nie wiadomo skąd jemu moze cos "zaplynąc" na rozum ;)
moi rodzice tez porządni, wszystko w normie, dobrze mnie uczyli, ale ile razow ja im wstydu narobilam :oops: nie ze zwierzętami oczywiscie, ale przed sąsiadami, w szkole itp. No cos mnie kusilo jednak i juz, i zadne prosby, ani grozby nie pomagaly, tylko na ten raz :roll: :lol:
Jagódka&Uzi - 29-03-2008 20:32
vikii, ale dzieci nie zawsze dopilnujesz, a i dobrze uczone dziecko, zostaje tylko dzieckiem :lol: nie wiadomo skąd jemu moze cos "zaplynąc" na rozum ;)
moi rodzice tez porządni, wszystko w normie, dobrze mnie uczyli, ale ile razow ja im wstydu narobilam :oops: nie ze zwierzętami oczywiscie, ale przed sąsiadami, w szkole itp. No cos mnie kusilo jednak i juz, i zadne prosby, ani grozby nie pomagaly, tylko na ten raz :roll: :lol:
Zgadzam się, dziecko to dziecko. Choc dobrze wychowane łatwo ulega pokusom, ciekawosci "co by było gdyby" itp
iberia - 30-03-2008 15:17
Ja teraz przez tydzień byłam z Ibi u bratowej gdzie jest dwójka dzieci Asia 4 latka i Teresa 7 lat. Na szczęście są dzieci którym nie trzeba dziesięć razy tłumaczyć dlaczego nie wolno psa brać na ręcę. Wystarczyła jedna poważna rozmowa z wytłumaczeniem dlaczego tak a nie inaczej i dziewczyny uważały na małą. Ibi tez je bardzo polubiła:)
vikiii - 31-03-2008 00:17
Moim zdaniem "najgorsze" są dzieci w wieku 2-3 lat (tzw wiek czy syndrom dwulatka). Wtedy dziecko chce pokazać, że jest niezależne, ono "samo umie", nie słucha rodziców itp
Gdy w tym okresie rozwoju dziecka zdecydujemy się na szczeniaka - może być tragedia albo dużo nie potrzebnych nerwów.
Jak już mamy yorka i urodzi się dziecko to psiak sobie napewno poradzi i nie da się skrzywdzić.
Jak urodziłyśmy i po chwili też kupimy szczeniaczka - to będzie podobnie, bo zanim dziecko zacznie chodzić minie rok - a wtedy psiak już będzie wiedział czy można podchodzić do maluch czy nie.
W następnych latach to już jest kwestia podejścia rodzicow i wychowania dziecka.Takiemu 3-4 latkowi można wszystko wytłumaczyć i on zrozumie, ale......... kwestia jak rodzice do tego podchodzą........
Zresztą co tu mówić zarówno dorośli, dzieci jak i psy są różne więc..... sami musimy spojżeć na siebię i rodzinkę "z boku" i sami musimy zdecydować czy zakup psa w tym momencie rozwoju dziecka to dobra decyzja
Strona 3 z 3 • Zostało znalezionych 190 rezultatów • 1, 2, 3