ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Dziękuje Niunia że byłaś....



Red_Riding_Hood - 27-09-2006 21:18
Moja Nuczka odeszla w niedziele ... miala dokladnie 19 lat i 65 dni :placz:

Jej zycie skonczylo sie niespodziewanie tak jak i zagoscila w naszym domku. Taki maly piesek a duzo przezyl...
Jej historia zaczela sie 11.07.1987 r. Babcia znalazla ja jako szczeniaka na smietniku , ledwo co przyszla na swiat. Nie wiedzielismy czy damy rade ja uratowac, na szczescie w klatce oszczenila suka i postanowilismy podrzucic ja. Przygarnela ja i wykarmila jak swoje. Po odchowaniu trafila do nas ot tak na probe (wiadomo bylo ze zostanie z nami juz na zawsze). Byla pieknym zdrowym kundelkiem , w zasadzie miala jeden defekt nie zeszla jej blona z oka, ale weterynarz powiedzial ze nauczy sie zyc z jednym okiem.
Towarzyszyla nam wszedzie, zwiedzila cala Polske, byla pupilkiem taty .. uwielbiala z nim jezdzic samochodem.. az pewnego dnia wykryto u niej komorki rakowe. Jej silny organizm przetrwal to, moglismy znow sie cieszyc jej zdrowiem.. niestety nie na dlugo po kilku latach okazalo sie ze ma gronkowca, wypadala jej siersc.. ale i z tym poradzila sobie. I znow moglismy cieszyc sie jej szczesciem..
Los jednak znow pokazal ze nie ma w zyciu lekko. Zmarl moj tata , kazdy to przezyl i niestety Nuczka tez. Z tesknoty nic nie chciala jesc , lekarz powiedzial ze jak tak dluzej potrwa to stracimy ja. Dalismy jej tyle milosci ile moglismy dac. Doszla do siebie i znow moglismy wierzyc ze bedzie dobrze.
Mijaly lata, az pewnego dnia znow doswiadczyl ja zly los. Tym razem ropomacicze z 6 guzami sutkow na obu stronach. W miescie w ktorym mieszkam powiedzieli ze nie podejma sie leczenia jej ze wzgledu na wiek , miala wtedy 17 lat. Skierowano mnie do dr Jagielskiego. Podjal sie tego mimo zlych wynikow watroby i krwi. Operacje przezyla i malo tego po niej zachowywala sie jak szczeniak , zaczela biegac , skakac...
Nikt nie wierzyl ze ma tyle lat , tym bardziej ze miala wszystkie zeby!!!

Pol roku temu zauwazylismy u niej drgawki, weterynarz powiedzial nam ze to sa starcze i niestety bedzie tak juz ale nie mamy czym sie przejmowac.

Niestety w piatek zaczela tracic czucia w tylnych lapach , dostawala zastrzyki. Bylo co raz lepiej az do niedzieli. W pewnym momencie zaczela glosno szczekac, lezac przebierala lapami i nie pozwolila podejsc do siebie. Pojechalismy na ostry dyzur.. lekarka powiedziala ze stracila swiadomosc. Dostala cala serie zastrzykow.. powiedziala ze to prawdopodobnie guz mozgu :placz: Teraz mielismy tylko czekac czy lekarstwa zadzialaja.
Niestety po 2 godzinach nic sie nie zmienilo , lekarka powiedziala ze jedynym wyjsciem jest uspienie jej... I tez taka podjelismy decyzje, mimo ze nie czula bolu nic nie dalo sie juz wiecej zrobic... Po 22 dostala zastrzyk smierci. W jednej sekundzie uspokoila sie.. bylam przy niej do konca.. jej serduszko bylo tak silne ze musiala dostac jeszcze 2 takie same zastrzyki!!

Miala silna wole ale niestety nadszedl na nia czas....

Trudno jest przyzwyczaic sie ze jej nie ma, nie szczeka, nie budzi ze chce na dwor , nie ma malego lasucha ktory zasze byl kiedy otwierala sie lodowka...

Byla Kochanym Psiakiem ....:placz:

Karolina





agusiazet - 27-09-2006 21:42
Karolino, pięknie to napisłaś. Wyrazy współczucia z powodu odejścia tak wspaniałego przyjaciela. Piesku, biegaj szczęsliwy!!!



Monia - 27-09-2006 22:02
Dla Niuni [*][*][*]
Niech biega za tęczowym mostem razem z moją Korunią:-(



Red_Riding_Hood - 28-09-2006 09:54
Agusiazet i Monia dziekuje... Wiem ze teraz jej jest dobrze i biega sobie z innymi psiakami...
Niestety spotykam tez sie z inna reakcja ludzi, mowia mi po co tak placzesz przeciez to tylko pies... dla mnie byla jak czlonek rodziny i nie da sie zapomniec o niej nigdy....





ligia - 28-09-2006 14:49
Nie jestes tu sama i tu nikt nie bedzie Ci mówił ,ze to tylko pies....
To był aż!!! pies !!!
Nasi przyjaciele zawsze za szybko odchodzą ....
Dla Niuni ,niech biega sobie z naszymi kochanymi psiaczkami za TM teraz już zawsze zdrowa i radosna.[*]



Elastyna - 28-09-2006 15:53
Karolinko podpisuję się pod słowami Ligii, to był AŻ pies, największy przyjaciel jakiego można spotkać w życiu, bo ten Przyjaciel nie zawiedzie, nie potępi, pozostaje przy swoim człowieku na dobre i na złe, dlatego unikam nawet rozmów na tematy zwierząt z ludźmi, którzy tego nie zauważają, na szczęście jest Dogomania :)

Nie martw się o Nuczke, Ona napewno odpoczywa teraz za Tęczowym MOstem razem z naszymi ukochanymi pożegnanymi Przyjaciółmi i napewno jest ze swoim ukochanym Panem - Twoim tatą.

Dla Nuczki [*] [*] [*]



Red_Riding_Hood - 28-09-2006 17:10
Dziekuje za te wszystkie slowa .....

A oto jedno z ostatnich zdjec mojej Nuczki ...

http://img58.imageshack.us/img58/9004/nuka1qy9.jpg



Toska - 28-09-2006 17:37
piękna dziewczynka i musiało jej być z Wami dobrze, skoro dożyła tak sędziwego wieku !
jest teraz wolna i szczęśliwa i czuwa nad Tobą z góry !!!
wierzę , że jeszcze się kiedyś spotkacie ....
dla Niuni [*]



Red_Riding_Hood - 29-09-2006 13:08
Toska dziekuje...

Ech jak ten czas szybko mija ... to juz 5 dzien jak od nas odeszla.

Ciesze sie ze biega sobie teraz z innymi psiakami i nic juz ja nie boli.
Nigdy nie zapomne jakim byla lasuchem.. co chwile moglaby cos zjesc i te pyszne kosci od golonki hmmm jej ulubione :lol:

Nie zapomnimy tez jak uwielbiala nosic do domu gazety i listy ... chodzila wtedy taka dumna :cool3:

Mimo tych trudnych dni jestesmy szczesliwi ze los byl laskawy dla nas i moglabyc NASZYM psiakiem ...



Red_Riding_Hood - 02-10-2006 10:35
wczoraj wieczorem minal dokladnie tydzien jak wydarzyla sie tragedia :-( ciagle mam wyrzuty sumienia ze tak latwo sie poddalam .. moze powinnam dac jej wiecej czasu :placz: mimo ze weterynarz powiedzial ze nic juz nie mozna zrobic to ja nadal sie zastanawiam czy chociaz jeszcze jedna godzina zdzialalaby cos... Przeciez nie raz weterynarz sie mylil w przypadku Nuczki.



Agga - 02-10-2006 19:24
Bardzo mi przykro. Smutna historia.



ma_ruda - 02-10-2006 19:59
Przecież nie poddałaś się łatwo! Zrobiłaś na pewno wszystko, co w tej sytuacji było możliwe. Nawet gdybyś, tak jak piszesz czekała jeszcze tę jedna godzinę, to już pewnie bardziej dla siebie a nie dla Nuczki. Ona prawdopodobnie dzięki Tobie jest o te godzinę dłużej juz szczęsliwa i nie cierpi. Czytając Twoje wspomnienia o Nuczce, podziwiałam Was, jakie byłyście dzielne i jak wiele razy walczyłyście o to by tak długo byc razem . Współczuję Ci serdecznie i szczerze, ale jednocześnie troszeczkę zazdroszczę. Przeżywam rozstanie ze swoją sunią od 4 września. Ja nie mam wątpliwości, że wtedy w ten straszny poniedziałek nie mogłam już nic więcej zrobić, ale dręczy mnie poczucie winy, że może mogłam zrobić coś wcześniej- nie wiem tylko czy tydzien, miesiąc, czy może pół roku. Miała 14 lat i jeszcze 2 września myślałam, że mamy przed sobą dużo czasu. Pisałam tu o tym w różnych miejscach, więc nie bedę powtarzać a dopóki nie uporam się z tym co czuję, nie mam odwagi na wspomnienia na Tęczowym Moście.
A mordka Twojej Nuczki tak bardzo mi przypomina moją sunieczkę.



Red_Riding_Hood - 03-10-2006 17:33
Agga dziekuje...

ma_ruda wiem ze walczylam ale jednak mojej wewnetrzne ja mowi mi ze moglam jeszcze poczekac, przeciez cuda sie zdarzaja. Ja widzialam jaka ona miala silna wole aby zyc , jak bardzo walczyla...
Przeczytalam dzisiaj wszystkie Twoje posty i wiem ze Ty tez walczylas , przeciez to nie Twoja wina, ze weterynarz nie zauwazyl tej choroby...
Gdy moja psinialezala juz na stole lekarka powiedziala ze prawdopodobnie to guz mozgu.. a ze miala wczesniej 2 razy nowotwor bylam wsciekla ze nikt mi nie podpowiedzial o tomografii komputerowej. Bylam zla na siebie ze pol roku temu jak zauwazylam ze ma drgawki nie pojechalam do dr Jagielskiego. Ale przeciez w naszej klinice nikt nawet o tym nie pomyslal..
Ty zrobilas wszystko co moglas przeciez zdecydowalas sie na szybka operacje...
Ja tez nie sadzilam ze tak szybko to sie potoczy , jeszcze rano byla w klinice i sadzilismy ze jest jakas poprawa. Kiedy wychodzilam z domu nie pocalowalam jej jak zawsze to robilam, nie przyszlo mi do glowy ze cos moze sie wydarzyc.

Dzisiaj bylam po wypis u weterynarza, przyjmowal mnie inny weterynarz, on natomiast powiedzial ze byl to udar mozgu. :-( I teraz znow mam mysli jesli udar to miala jakies szanse. Tylko czy ona chcialaby tak zyc?

ma_ruda mi tez bylo ciezko pisac te wszystkie wspomnienia.. placze za kazdym razem ale chcialam komus opisac historie Nuczki i wiedziec ze moge zawsze liczyc na ludzi ktorzy tutaj sa bo niestety w realu duzo slysze PRZECIEZ TO TYLKO ZWIERZE!! Tu nikt tak nawet nie pomysli bo kazdy traktuje swoje "malenstwo" jak czlonka rodziny.

Jeszcze raz chcialam Wszystkim podziekowac za cieple slowa...

Karolina



ma_ruda - 03-10-2006 18:31
Karolino, mam "dluższy staż" w przeżywaniu tego, co jak się okazuje przeżywamy bardzo podobnie. Po tych czterech tygodniach zrozumiałam, że nigdy nie dowiem się, czy gdybym wiedziała to co wiem teraz, Punia żyłaby dłużej. Ale wiem, że ja i jestem pewna, że TY, kiedy musiałyśmy już podjąć te trudne dla nas decyzje, podjęłyśmy najlepsze dla naszych piesków a nie dla siebie. Bo przyznam, że też myślałam wtedy o tym, żeby zaczekać jeszcze do jutra, żeby mieć ją (sunię) jeszcze tych kilka, może kilkanaście godzin dla siebie. Ale to byłby egoizm.
Teraz staram się pielęgnowac te wszystkie dobre wspomnienia, chociaż skłamałabym, że udaje mi się zapomnieć o tych dramatycznych z ostatnich 2 dni.



Red_Riding_Hood - 03-10-2006 19:17
ma_ruda wazne ze nasze psiaczki juz nie cierpia, biegaja sobie teraz.. I to jest najwazniejsze ale niestety to my przezywamy ich odejscie, to nam jest z tym zle , przeciez byly tyle lat z nami. Ja ciagle uwazalam ze Nuka jest niesmiertelna, jak jej moze kiedys zabraknac a jednak...

Wlasnie jestem po rozmowie z mama , nie wiem czemu ale jestem na nia troszke zla ze gdy zauwazyla ze psina jest ciepla nic z tym nie zrobila. Wiadomo kazdy reaguje inaczej, moze gdybym ja byla nie doszloby do tego udaru.
I ciagle nasuwaja mi sie jakies mysli co poszlo nie tak..

przyznam sie jeszcze ze przez pierwsze dni ciagle widzialam ja w tej ziemi, wydawalo mi sie ze te zastrzyki eutanazji nie zadzailaly i ocknela sie w ziemi..

ma_ruda trzymaj sie cieplutko bo naprawde wiem co przezywasz, mi jest tak samo ciezko. I ciesze sie ze jest takie forum gdzie wszyscy mozemy sie wspierac w tych trudnych dla nas chwilach.
Ja nawet nie chce miec juz zadnego psa, bo uwazam (jak na razie) ze ten dom nalezy tylko do Niuni.



agara - 03-10-2006 19:32

wczoraj wieczorem minal dokladnie tydzien jak wydarzyla sie tragedia :-( ciagle mam wyrzuty sumienia ze tak latwo sie poddalam .. moze powinnam dac jej wiecej czasu :placz: mimo ze weterynarz powiedzial ze nic juz nie mozna zrobic to ja nadal sie zastanawiam czy chociaz jeszcze jedna godzina zdzialalaby cos... Przeciez nie raz weterynarz sie mylil w przypadku Nuczki. Co za piekny Pies, tyle przeszła, byla taka silna.. Tak pięknie to opisałaś... Dla Nuczki [*] jak na swój wzrost bardzo długo żyła... aczkolwiek.. lepiejbyłoby, gdyby psy żyły JESZCZE dłużej...



Red_Riding_Hood - 03-10-2006 19:53
Malta-GD dziekuje.. sadze jednak ze nawet gdyby zyly psiaki dluzej to i tak dla nas byloby to za krotko :-(

Wedlug tabeli u weterynarza Niunia przezyla 130 lat ludzkich. I mimo tego bolu ktory mi teraz towarzyszy jestem szczesliwa ze moglam miec tak cudownego psa.



Red_Riding_Hood - 24-10-2006 22:55
:-( dokladnie miesiac temu nasza Niunia odeszla. Jak patrze na ta godzine to az plakac mi sie chce.... :placz: To juz miesiac jak nie ma z nami naszego Kochanego psiaka , a dla mnie to cala wiecznosc. Nadal nie moge sie pogodzic ze jej juz nie ma , ciagle wydaje mi sie ze spi w innym pokoju. Zostaly wspomnienia , zdjecia i klika krotkich filmikow jej Kochanego pyszczka.

Jednoczesnie jestem okropnie zla na ludzi. Niunie pochowalismy w miejscu tam gdzie bywala. Kupilam ziemie, posialam trawe i piekne 2 jalowce. Kazdy wiedzial ze to nie jest posiane bez przyczyny. Niestety jakis sasiad zebral sobie ziemie (pewnie komus sie przyda do doniczki). Cale szczescie ze jalowce zostaly bo bylabym naprawde wsciekla :mad: . Poprostu brak mi slow na niektorych ludzi.
['] ['] ['] to dla Ciebie Niunia - codziennie Ciebie wspominamy :-(



zdrojka - 24-10-2006 23:10
Karolinko...
No i cóż Ci napisać. Poczytaj o moim Migaczku, tak Ci zazdroszczę, że możesz do Nuczki pójść, przynieść jakiś smakołyk, porozmawiać z nią, ja nie mam takie takiej możliwości. I nie byłam z Migaczem, tak jak mu obiecałam (a może bardziej sobie) w tej ostatniej chwili. Wiem, że może słowo "zazdroszczę" w tym wypadku jest trochę nie na miejscu...
Byłaś z Nuczką tak długo i tak jak pisałam ma_rudzie, nie mogłaś nic więcej zrobić, nawet jakby to był udar. To był jej dzień, godzina, minuta...
Pielęgnuj dobre wspomnienia, pomogą Ci przetrwać ten najtrudniejszy okres.
['] dla Nuczki

Ania



Red_Riding_Hood - 27-10-2006 14:08
zdrojka dziekuje...

Przeczytalam Twoj watek o Twoim Migaczku. Ja uwazam ze ten dzien nadszedl wlasnie tamtego dnia zebys nie widziala tego jak cierpi. U mnie bylo podobnie, zawsze bylam przy Niuni , jak nie ja to brat , wiedzielismy jak mamy reagowac w razie wypadku. Pojechalam do rodzinki oddalonej o 50km od domu, nigdy nie przypuszczalam ze cos sie stanie, wychodzac tez nie pozegnalam sie z Niunia bo spala. Nie wiem czemu tego dnia tego nie zrobilam, codziennie wychodzac nawet do sklepu calowalam ja w pyszczek i mowilam ze ja Kocham....
Sadze ze tak mialo byc, mialam nie widziec jak to sie dzieje, nie wiem jakbym zareagowala. Podswiadomie zadzwonilam ze juz wracamy i wtedy uslyszalam jej pisk , mama zaczela mowic co sie dzieje :-( jadac samochodem dzwonilam do informacji i weta. Podroz dla mnie byla strasznie dluga a trwala zaledwie 20 minut!!!!
Dopiero u weta zobaczylam w jakim jest stanie, podeszlam i poglaskalam ja, kiedy mnie polizala wiedzialam ze czuje moja obecnosc.
Przy eutanazji chcialam zostac aby widziec ze juz nie cierpi. Ludzie pytaja sie mnie jak to wytrzymalam ale dla mnie po tym zostala w pamieci jak zasypia i smacznie spi, nie mam widoku co sie z nia dzialo przed tym.
Po tym wszystkim wiedzielismy ze nie zostawimy ja u weta. A potwierdzenie tyle tego bylo natychmiastowe gdy uslyszalam zdanie " czy dac Pani worek" Jakbym mogla wrzucic ja do worka, przeciez miala swoj ukochany kocyk!!!
Mimo ze mieszkam w bloku jest z nami. Kazdy sasiad powiedzial ze tu jest jej dom i nie maja zadnego sprzeciwu. Lezy dokladnie pod oknami. Codziennie wstajac z lozka patrze na nia.

Karolina



zdrojka - 27-10-2006 18:44
Może faktycznie tak miało być...



Red_Riding_Hood - 24-02-2007 19:24
['] ['] ['] ['] ['] to dla Ciebie Niunia , dzisiaj mija rowne 5 miesiecy od kiedy odeszlas :placz: w naszych sercach nadal jestes i zawsze pozostaniesz....



szarotka11 - 24-02-2007 19:56
Trzymaj się Red. Niunia jest piekna i dożyła wspaniałego wieku w wielkiej miłości.
To dla Ciebie Niuniu
http://www.obrazki.info/miniatury/swiec_1038432232.jpg



szajbus - 24-02-2007 23:52
Niunieczko kochana. W 5 miesięcznicę.

http://images.google.pl/images?q=tbn...ieczka46uw.jpg



shirrrapeira - 26-02-2007 20:06
To bardzo przykre jak odchodzi pies, pies ktory byl kochany, ktory byl czlonkiem rodziny, wtedy nie ma slow pocieszenia dla tego ktory zostal.



*zaba* - 02-03-2007 12:18
Znalezione kiedys tu na dgm:

Zapłacz
Kiedy odejdzie,
Jeśli cię serce zaboli,
Że to o wiele za wcześnie
Coć może i z Bożej woli.

Zapłacz
Bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze
Lecz niech uwierzą wierzący,
Że on nie odszedl na zawsze.

Zapłacz
Kiedy odejdzie,
Uroń łze jedną i drugą,
I.. przestań
Nim słońce wzejdzie,
Bo on nie odszedł na długo.

Potem
Rozglądnij się w koło
Ale nie w góre
Patrz nisko
I.. może wystarczy zawołac,
On może być już tu blisko...

A jeśli ktoś mi zarzuci,
Że świat widzę w krzywym lusterku,
To ja powtórzę:
On wróci
Choć może i w innym futerku..



Iri - 02-03-2007 18:44
:-(... tak mi sie przypomnialo znow wszystko:-(:-(
trzymaj sie....
dla Niuni <*>
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zona-meza.keep.pl