ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Szczecin się broni - list w sprawie ustawy



arnika - 01-09-2005 17:02
Kolega z bullowego gorum prosił o założenie tego topiku również tu, na dogo - spełniam więc jego prośbę.






arnika - 01-09-2005 17:03
Wersja listu dla Prezydenta:
"
Szanowny Panie Prezydencie

Zwracam się do Pana w sprawie uchwały Nr VI/106/03 Rady Miasta Szczecina z dnia 27 maja 2003 r., a dokładniej §20 pkt. 8:

„W miejscu przeznaczonym do użytku publicznego zwierzęta domowe należy zaopatrzyć w odpowiednie środki zabezpieczające, takie jak kaganiec, klatka, uprząż itp. Właściciele psów zobowiązani są zabezpieczyć zwierzę poprzez smycz i kaganiec. Obowiązek używania kagańca dotyczy również psów w miejscach przeznaczonych na wybiegi.”

Nie wiem, jaki zamysł przyświecał radcom miejskim, kiedy uchwali takie brzmienie tego paragrafu. Zapewne chodziło im o jakże słuszne zabezpieczenie obywateli Szczecina przed pogryzieniami. Ale co w zamyśle słuszne, w wykonaniu niestety przypomina najgorszy koszmar. Koszmar dla właścicieli psów (tych odpowiedzialnych i normalnych), koszmar dla ludzi, będących jak inni obywatelami tego miasta i jak inni płacących podatki. Za pomocą tego paragrafu Szczecin dołączył do listy miast w Polsce i za granica, gdzie nie słucha się merytorycznych argumentów ludzi znających od podszewki problem psich pogryzień (behawiorystów, treserów, ludzi znających psią psychikę), dołączył do listy miast, w których obowiązuje prawo typu BSL.
Co ten termin oznacza, dlaczego to prawo jest złe i czym może być zastąpione?

Co oznacza dokładnie skrót: prawo typu BSL (Breed Specific Legislation)? Są to zazwyczaj prawa dotyczące zakazu posiadania / hodowli, a także importu / eksportu psów z ras zdefiniowanych jako ‘niebezpieczne’.
Prawa typu BSL przejawiają się również w postaci wielu restrykcji dotyczących właścicieli psów takich ras obejmujących: obowiązek trzymania psa na smyczy i w kagańcu w miejscach publicznych, w miejscu prywatnym obowiązek trzymania psów na odpowiednio zabezpieczonym i ogrodzonym terenie, nakaz wykupienia dodatkowego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej za ewentualne wypadki z udziałem psów, a także obowiązek posiadania licencji na hodowlę takich psów. W naszym mieście BSL objawiło się w specyficzny sposób - objęło wszystkie psy i zakazało im jakiejkolwiek ‘legalnej’ aktywności poza terenem własnego domu / mieszkania / posesji (smycz i kaganiec w miejscach publicznych). W ten sposób radni Szczecina wylali dziecko razem z kąpielą.

Psy to zwierzęta wysoce socjalne, które do istnienia potrzebują kontaktu z ludźmi, opieki ze strony ludzi (są one zdecydowanie od nas zależne) i które potrzebują regularnej aktywności fizycznej, aby móc funkcjonować poprawnie z psychicznego punktu widzenia. Pies nie może przebywać tylko na smyczy i w kagańcu we wszystkich miejscach poza swoją posesją / mieszkaniem – większość mieszkańców Szczecina posiada psy w zwykłych mieszkaniach, blokach. W obecnej sytuacji prawnej nie są w stanie zapewnić im odpowiedniej porcji ruchu, bo wg prawa lokalnego pies musi być na smyczy i w kagańcu, a liczba dostępnych wybiegów dla psów w Szczecinie równa się bodajże 2. A pies niewybiegany, to pies sfrustrowany, frustracja w prosty sposób przekłada się na agresję, również tą przejawianą w warunkach domowych. Oczywiście psy nie powinny biegać bez smyczy w miejscach publicznych, ale tutaj powinniśmy rozdzielić 2 sprawy: pierwsza to miejsca dla psów biegających luzem, druga to środki kontroli psa w miejscu publicznym.
Pierwsza sprawa: miejsca dla psów do biegania bez smyczy. Nie ulega wątpliwości, że wybieg to sprawa kosztowna. Również w miastach w krajach zachodnich wyciągnięto podobne wnioski. Ale wybieg można zastąpić innym środkiem, wręcz idealnym w warunkach szczecińskich, tzw. parki bezsmyczowe. Są to parki / tereny zielone, gdzie pies może biegać luzem. Oczywiście pies w takim miejscu nie może stwarzać zagrożenia dla innych psów i ludzi tam przebywających, ale również żaden człowiek, znajdujący się w ‘bezsmyczowym’ parku, nie może mieć do właściciela pretensji, że pies biega tam luzem.
Taki pomysł jest wręcz idealny dla Szczecina, w którym jest mnóstwo parków i terenów zielonych. Część z nich można w całości oznaczyć jako parki bezsmyczowe, albo wydzielić z nich jakąś część, która zostanie takim mianem określona (wide olbrzymi Park Kasprowicza – bardzo łatwo znaleźć tam taki teren, który można przemianować na teren ‘bezsmyczowy’). To tylko kwestia dobrej woli + koszt tabliczek do oznaczania takiego terenu, o ileż tańsze rozwiązanie od wybiegów dla psów.
Sprawa druga: środki kontroli psa w miejscu publicznym. Do kontroli normalnego psa (czyli takiego, który zachowuje się poprawnie wobec ludzi i zwierząt) wystarczy smycz. Kaganiec to środek zbyteczny, przeszkadzający psu np. w kontaktach z innymi psami. Kaganiec i smycz to środki potrzebne do kontroli niebezpiecznego psa. Ale nie niebezpiecznego z powodu przynależności rasowej, tylko z przejawianego zachowania. O tym czy zachowanie danego psa jest niebezpieczne powinien decydować psi behawiorysta przy współudziale psiego tresera i weterynarza (jeśli zachowanie ma jakiś związek ze zmianami chorobowymi). Oczywiście naszego miasta nie stać na formowanie specjalnej jednostki administracyjnej zajmującej się zwierzętami domowymi (tak jak ‘psia policja’ w krajach zachodnich), ale fakt, że miasta nie stać na finansowanie takich instytucji nie oznacza, że mamy przyjmować a priori, że wszystkie psy są złe i niebezpieczne. I przez takie prawo doprowadzać do narastającej frustracji zwierząt, o ich właścicielach nie wspominając. Właściciele psów to też obywatele miasta i też mają prawo czuć się w nim dobrze, a nie być prześladowanym. Straż Miejska ma poprawiać bezpieczeństwo, a nie polować na właścicieli psów w celu wypełnienia celów finansowych, jeśli chodzi o mandaty. Wiadomym jest, że istnieje pewne liczba osób, które po prostu nienawidzą psów, ale w mieście muszą umieć współistnieć obie grupy i prawo musi im na to pozwalać. Chyba, że celem włodarzy miasta jest miasto bez psów, ale wtedy proszę nie zapomnieć o likwidacji kotów, koni i pszczół i innych zwierząt, które mogą stanowić niebezpieczeństwo.

Jako uzupełnienie przedstawię trochę faktów dotyczących praw typu BSL zebranych na kontynencie północnoamerykańskim. Niestety nie mogę posługiwać się polskimi statystykami, bo ich po prostu nie ma. Ale za nim to zrobię chciałbym nadmienić, że od 70-80% pogryzień zachodzi w relacji pomiędzy psem a osobą, która była psu znana (najczęściej do tych zdarzeń dochodzi wewnątrz domu) oraz że na ogólną liczbę 5-7 mln psów w Polsce, wypadków śmiertelnych zdarza się kilka rocznie. Jak to wypada w porównaniu z wypadkami samochodowymi, których to samochodów jest w Polsce 15 czy 20 mln? Na pewno pewnym problemem są pogryzienia, ale nie walczy się z nimi w ten sposób, jak to się odbywa w Szczecinie. Skuteczna walka z nieodpowiedzialnymi właścicielami (a takowi powodują pogryzienia) może odbywać się tylko przez odpowiednie / skuteczne prawo (a to kwestia władz ustawodawczych Polski), przez edukację zarówno właścicieli psów, (aby zmniejszyć liczbę nieodpowiedzialnych ludzi posiadających psy) jak i edukację ludzi ich nieposiadających.
Ponieważ Szczecina raczej nie stać na zaadaptowanie takiego prawa, jak obowiązuje np. w Atlancie w USA, (gdzie w ciągu ostatnich lat liczba psów wzrosła o 100%, a liczba pogryzień zmalała o 70%, a liczba rejestracji psów osiągnęła poziom 90% całej populacji) to pozostawmy sprawę pogryzień, również tych śmiertelnych właściwym do tego organom, czyli prokuraturze i sądowi. Nie prześladujmy wszystkich właścicieli psów w imieniu garstki nieodpowiedzialnych. Karzmy, ale za złe czyny, a nie za to, że pies jest po prostu psem.
Warto by też się zastanowić, dlaczego obecne szczecińskie prawo w żaden sposób nie promuje kursów posłuszeństwa, które w olbrzymim stopniu zwiększają kontrolę właściciela nad psem (tzw. Pies Towarzysz - PT wg Związku Kynologicznego)? Obecnie pies, który ukończył PT nie ma różni się wobec lokalnego prawa od innego, nieposłusznego psa. Oczywiście mam na myśli normalnego, poprawnie zachowującego się psa.

Uzupełnienie:

Na kontynencie północnoamerykańskim organizacje takie jak Canadian Kennel Club (CKC), American Kennel Club (AKC), The Canadian Safety Council, American and Canadian Veterinarian Medical Associations, Center for Disease Control, czyli wszystkie liczące się organizacje zajmujące się psami w przeprowadzonych przez siebie badaniach dotyczących pogryzień doszły do jednakowych wniosków: prawa typu BSL nie przekładają się w żadnym stopniu na zmniejszenie liczby wypadków z psami.
Przyczyny tego stanu rzeczy są oczywiste: prawa typu BSL odnoszą się tylko do konkretnej rasy / ras psów, a nie mają żadnego odniesienia do rzeczywistych przyczyn stojących za pogryzieniami (również śmiertelnymi) przez psy, czyli nieodpowiedzialnymi właścicielami. Nieodpowiedzialni właściciele (powodujący wypadki) nadal będą nieodpowiedzialni, zmienią tylko rasę psa na inną.
Np. statystyki z dwu dekad studiów: 1979-1998 pochodzące z Center for Disease Control w Atlancie wskazują, że psy z 25 ras uczestniczyły w wydarzeniach, które zakończyły się pogryzieniami. Wiele z tych ras nie jest w ogóle branych pod uwagę przy propozycjach wprowadzenia prawa typu BSL. Wg Stowarzyszenia Amerykańskich Weterynarzy (American Veterinarian Medical Association): “Statystyki pogryzień przez psy nie są tak naprawdę statystykami, nie dają one dokładnego obrazu psów, które gryzą”.
Wg badań przeprowadzonych w Anglii i opublikownych w International Journal of tha Care of the Injured (1996) zbanowanie 3 ras psów: amerykańskiego pittbulla, rottweilera i dobermana nie zmniejszyło liczby ataków psów na ludzi ani stopnia ‘poważności’ obrażeń, która nastapiły w wyniku tych ataków. Zaobserwowano, że liczba ataków utrzymywała się na podobnym poziomie, ale rasy psów zaangażowanych w te zdarzenia były inne. Niezmiennie liczby pokazują, że psy z popularnych dużych ras są problemem. Jest to zgodne z oczekiwaniami, ponieważ duże psy mogą spowodować większe obrażenia, jeśli gryzą, a w każdej popularnej rasie znajdą się osobniki, które mogą gryźć. Psy z małych ras również potrafią gryźć i sa zdolne do spowodowania obrażeń. Istnieje kilka powodów, dla których nie jest możliwe obliczenie procentu pogryzień przypadającego na dana rasę albo porównywanie tych liczb pomiędzy rasami. Po pierwsze, rasa psa, który spowodował pogryzienie może nie być we właściwy sposób rozpoznana i bardzo często mieszańce są opisywane jak by były czystymi psami rasowymi. Po drugie aktualna liczba pogryzień, która objawia się w społeczeństwie nie jest znana, ponieważ duża część psów w społeczeństwie jest nierejstrowana i istniejące dane są niekompletne.

Musimy zaobserwować, że statystyki pogryzień i wypadków śmiertelnych są raczej odbiciem popularności rasy, niż prawdziwą statystyką reprezentująca skłonności danej rasy do pogryzień.
Amerykańskie i kanadyjskie stowarzyszenia weterynaryjno-medyczne (American and Canadian Veterinarian Medical Associations), które dotychczas zajmowały się problemem pogryzień ludzi przez psy, stwierdzają jednym głosem, że żadna rasa psów nie ma skłonności do gryzienia ludzi bardziej, niż inna. Stwierdzają one również, że w prawie wszystkich przypadkach pogryzień, zdarzenia te wynikają z winy właściciela psa i są wynikiem zaniedbań w socjalizacji psa, trenowaniu psa specjalnie w kierunku agresji, marnej jakości hodowli, której celem jest tylko osiąganie wyników finansowych, tzw. pseudohodowcy czy tez winę ponoszą właściciele psów pozbawienie elementarnej wiedzy o swoich pupilach.
Ale niezaprzeczalnym faktem (nie statystycznym) jest to, że naukowo dowiedziono, że żadna z ras nie jest predysponowana, aby być bardziej groźna od innych.
Jakie powinno być dobre ‘psie prawo’? Prawa te przesuwają ciężar odpowiedzialności na właściciela, wymagają od niego zapewnienia, aby pies spełniał warunki bycia dobrym ‘psim obywatelem’. Modelowo prawa te powinny być oparte na faktach, które wiemy o psach. W ostatnich 20-30 latach naukowa wiedza w tym temacie wzrosła niewspółmiernie. Znane są przyczyny powodujące zwiększenie prawdopodobieństwa, że pies kogoś ugryzie, np. brak socjalizacji, negatywne wczesne doświadczenia, zły stan zdrowia, zaniedbanie, znęcanie się nad psami, brak treningu, słabej jakości hodowle, poprzednio przejawiane przypadki agresji, suki w ciąży lub w okresie karmienia. Można sterować właścicielami, aby zapewniali właściwą opiekę swoim psom za pomocą odpowiednich regulacji, np. finansowych. Nie wszyscy mogą mieć psy, jest to jakiś przywilej i potrzeba do tego pewnej wiedzy, ale można sterować tym za pomocą innych metod, niż prawa typu BSL. Prawa te są kosztowne i nieeefektywne. Prawa, które przesuwają ciężar odpowiedzialności na właściciela niezależnie od posiadanej rasy są dużo bardziej efektywnym narzędziem prawnym.
Prawa typu BSL nie powstrzymają złych właścicieli od brania psów jakiejkolwiek rasy i czynienia ich agresywnymi. Wszystkie psy potrafią ugryźć i potrafią bronić swojego domu i swoich właścicieli. Każdego psa można nauczyć atakować. BSL jest bardzo kosztowne. I jak to się ma w stosunku do rzymskiej maksymy, że karze się za udowodnione czyny? Na przestrzeni lat różne psy były złe (dla mediów), po II wojnie światowej były to dobermany i owczarki niemieckie, w Australii były to np. greyhoundy, potem na celowniku stanęły inne rasy: np. rottweilery, teraz pit bulle. W różnych krajach różne rasy są uznawane za złe, w niektórych krajach dana rasa jest ‘dobra’ w innych ‘zła’. I niestety nie ma to wiele wspólnego z rzeczywistością i faktami naukowymi. Krótkotrwały błysk w mediach jest ważniejszy niż naprawdę dobre rozwiązania dla społeczeństwa.

Jestem zwykłym(-ą), odpowiedzialnym(-ą) obywatelem(-ką) Szczecina i chcę być traktowany(-a) jako normalny człowiek, a nie cel nagonek.

Z poważaniem

"
[imię, nazwisko, adres, pesel]



arnika - 01-09-2005 17:04
wersja dla radnych:

"
Szanowna Pani/Szanowny Panie

Zwracam się do Pani/Pana w sprawie uchwały Nr VI/106/03 Rady Miasta Szczecina z dnia 27 maja 2003 r., a dokładniej §20 pkt. 8:

„W miejscu przeznaczonym do użytku publicznego zwierzęta domowe należy zaopatrzyć w odpowiednie środki zabezpieczające, takie jak kaganiec, klatka, uprząż itp. Właściciele psów zobowiązani są zabezpieczyć zwierzę poprzez smycz i kaganiec. Obowiązek używania kagańca dotyczy również psów w miejscach przeznaczonych na wybiegi.”

Nie wiem, jaki zamysł przyświecał radcom miejskim, kiedy uchwali takie brzmienie tego paragrafu. Zapewne chodziło im o jakże słuszne zabezpieczenie obywateli Szczecina przed pogryzieniami. Ale co w zamyśle słuszne, w wykonaniu niestety przypomina najgorszy koszmar. Koszmar dla właścicieli psów (tych odpowiedzialnych i normalnych), koszmar dla ludzi, będących jak inni obywatelami tego miasta i jak inni płacących podatki. Za pomocą tego paragrafu Szczecin dołączył do listy miast w Polsce i za granica, gdzie nie słucha się merytorycznych argumentów ludzi znających od podszewki problem psich pogryzień (behawiorystów, treserów, ludzi znających psią psychikę), dołączył do listy miast, w których obowiązuje prawo typu BSL.
Co ten termin oznacza, dlaczego to prawo jest złe i czym może być zastąpione?

Co oznacza dokładnie skrót: prawo typu BSL (Breed Specific Legislation)? Są to zazwyczaj prawa dotyczące zakazu posiadania / hodowli, a także importu / eksportu psów z ras zdefiniowanych jako ‘niebezpieczne’.
Prawa typu BSL przejawiają się również w postaci wielu restrykcji dotyczących właścicieli psów takich ras obejmujących: obowiązek trzymania psa na smyczy i w kagańcu w miejscach publicznych, w miejscu prywatnym obowiązek trzymania psów na odpowiednio zabezpieczonym i ogrodzonym terenie, nakaz wykupienia dodatkowego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej za ewentualne wypadki z udziałem psów, a także obowiązek posiadania licencji na hodowlę takich psów. W naszym mieście BSL objawiło się w specyficzny sposób - objęło wszystkie psy i zakazało im jakiejkolwiek ‘legalnej’ aktywności poza terenem własnego domu / mieszkania / posesji (smycz i kaganiec w miejscach publicznych). W ten sposób radni Szczecina wylali dziecko razem z kąpielą.

Psy to zwierzęta wysoce socjalne, które do istnienia potrzebują kontaktu z ludźmi, opieki ze strony ludzi (są one zdecydowanie od nas zależne) i które potrzebują regularnej aktywności fizycznej, aby móc funkcjonować poprawnie z psychicznego punktu widzenia. Pies nie może przebywać tylko na smyczy i w kagańcu we wszystkich miejscach poza swoją posesją / mieszkaniem – większość mieszkańców Szczecina posiada psy w zwykłych mieszkaniach, blokach. W obecnej sytuacji prawnej nie są w stanie zapewnić im odpowiedniej porcji ruchu, bo wg prawa lokalnego pies musi być na smyczy i w kagańcu, a liczba dostępnych wybiegów dla psów w Szczecinie równa się bodajże 2. A pies niewybiegany, to pies sfrustrowany, frustracja w prosty sposób przekłada się na agresję, również tą przejawianą w warunkach domowych. Oczywiście psy nie powinny biegać bez smyczy w miejscach publicznych, ale tutaj powinniśmy rozdzielić 2 sprawy: pierwsza to miejsca dla psów biegających luzem, druga to środki kontroli psa w miejscu publicznym.
Pierwsza sprawa: miejsca dla psów do biegania bez smyczy. Nie ulega wątpliwości, że wybieg to sprawa kosztowna. Również w miastach w krajach zachodnich wyciągnięto podobne wnioski. Ale wybieg można zastąpić innym środkiem, wręcz idealnym w warunkach szczecińskich, tzw. parki bezsmyczowe. Są to parki / tereny zielone, gdzie pies może biegać luzem. Oczywiście pies w takim miejscu nie może stwarzać zagrożenia dla innych psów i ludzi tam przebywających, ale również żaden człowiek, znajdujący się w ‘bezsmyczowym’ parku, nie może mieć do właściciela pretensji, że pies biega tam luzem.
Taki pomysł jest wręcz idealny dla Szczecina, w którym jest mnóstwo parków i terenów zielonych. Część z nich można w całości oznaczyć jako parki bezsmyczowe, albo wydzielić z nich jakąś część, która zostanie takim mianem określona (wide olbrzymi Park Kasprowicza – bardzo łatwo znaleźć tam taki teren, który można przemianować na teren ‘bezsmyczowy’). To tylko kwestia dobrej woli + koszt tabliczek do oznaczania takiego terenu, o ileż tańsze rozwiązanie od wybiegów dla psów.
Sprawa druga: środki kontroli psa w miejscu publicznym. Do kontroli normalnego psa (czyli takiego, który zachowuje się poprawnie wobec ludzi i zwierząt) wystarczy smycz. Kaganiec to środek zbyteczny, przeszkadzający psu np. w kontaktach z innymi psami. Kaganiec i smycz to środki potrzebne do kontroli niebezpiecznego psa. Ale nie niebezpiecznego z powodu przynależności rasowej, tylko z przejawianego zachowania. O tym czy zachowanie danego psa jest niebezpieczne powinien decydować psi behawiorysta przy współudziale psiego tresera i weterynarza (jeśli zachowanie ma jakiś związek ze zmianami chorobowymi). Oczywiście naszego miasta nie stać na formowanie specjalnej jednostki administracyjnej zajmującej się zwierzętami domowymi (tak jak ‘psia policja’ w krajach zachodnich), ale fakt, że miasta nie stać na finansowanie takich instytucji nie oznacza, że mamy przyjmować a priori, że wszystkie psy są złe i niebezpieczne. I przez takie prawo doprowadzać do narastającej frustracji zwierząt, o ich właścicielach nie wspominając. Właściciele psów to też obywatele miasta i też mają prawo czuć się w nim dobrze, a nie być prześladowanym. Straż Miejska ma poprawiać bezpieczeństwo, a nie polować na właścicieli psów w celu wypełnienia celów finansowych, jeśli chodzi o mandaty. Wiadomym jest, że istnieje pewne liczba osób, które po prostu nienawidzą psów, ale w mieście muszą umieć współistnieć obie grupy i prawo musi im na to pozwalać. Chyba, że celem włodarzy miasta jest miasto bez psów, ale wtedy proszę nie zapomnieć o likwidacji kotów, koni i pszczół i innych zwierząt, które mogą stanowić niebezpieczeństwo.

Jako uzupełnienie przedstawię trochę faktów dotyczących praw typu BSL zebranych na kontynencie północnoamerykańskim. Niestety nie mogę posługiwać się polskimi statystykami, bo ich po prostu nie ma. Ale za nim to zrobię chciałbym nadmienić, że od 70-80% pogryzień zachodzi w relacji pomiędzy psem a osobą, która była psu znana (najczęściej do tych zdarzeń dochodzi wewnątrz domu) oraz że na ogólną liczbę 5-7 mln psów w Polsce, wypadków śmiertelnych zdarza się kilka rocznie. Jak to wypada w porównaniu z wypadkami samochodowymi, których to samochodów jest w Polsce 15 czy 20 mln? Na pewno pewnym problemem są pogryzienia, ale nie walczy się z nimi w ten sposób, jak to się odbywa w Szczecinie. Skuteczna walka z nieodpowiedzialnymi właścicielami (a takowi powodują pogryzienia) może odbywać się tylko przez odpowiednie / skuteczne prawo (a to kwestia władz ustawodawczych Polski), przez edukację zarówno właścicieli psów, (aby zmniejszyć liczbę nieodpowiedzialnych ludzi posiadających psy) jak i edukację ludzi ich nieposiadających.
Ponieważ Szczecina raczej nie stać na zaadaptowanie takiego prawa, jak obowiązuje np. w Atlancie w USA, (gdzie w ciągu ostatnich lat liczba psów wzrosła o 100%, a liczba pogryzień zmalała o 70%, a liczba rejestracji psów osiągnęła poziom 90% całej populacji) to pozostawmy sprawę pogryzień, również tych śmiertelnych właściwym do tego organom, czyli prokuraturze i sądowi. Nie prześladujmy wszystkich właścicieli psów w imieniu garstki nieodpowiedzialnych. Karzmy, ale za złe czyny, a nie za to, że pies jest po prostu psem.
Warto by też się zastanowić, dlaczego obecne szczecińskie prawo w żaden sposób nie promuje kursów posłuszeństwa, które w olbrzymim stopniu zwiększają kontrolę właściciela nad psem (tzw. Pies Towarzysz - PT wg Związku Kynologicznego)? Obecnie pies, który ukończył PT nie ma różni się wobec lokalnego prawa od innego, nieposłusznego psa. Oczywiście mam na myśli normalnego, poprawnie zachowującego się psa.

Uzupełnienie:

Na kontynencie północnoamerykańskim organizacje takie jak Canadian Kennel Club (CKC), American Kennel Club (AKC), The Canadian Safety Council, American and Canadian Veterinarian Medical Associations, Center for Disease Control, czyli wszystkie liczące się organizacje zajmujące się psami w przeprowadzonych przez siebie badaniach dotyczących pogryzień doszły do jednakowych wniosków: prawa typu BSL nie przekładają się w żadnym stopniu na zmniejszenie liczby wypadków z psami.
Przyczyny tego stanu rzeczy są oczywiste: prawa typu BSL odnoszą się tylko do konkretnej rasy / ras psów, a nie mają żadnego odniesienia do rzeczywistych przyczyn stojących za pogryzieniami (również śmiertelnymi) przez psy, czyli nieodpowiedzialnymi właścicielami. Nieodpowiedzialni właściciele (powodujący wypadki) nadal będą nieodpowiedzialni, zmienią tylko rasę psa na inną.
Np. statystyki z dwu dekad studiów: 1979-1998 pochodzące z Center for Disease Control w Atlancie wskazują, że psy z 25 ras uczestniczyły w wydarzeniach, które zakończyły się pogryzieniami. Wiele z tych ras nie jest w ogóle branych pod uwagę przy propozycjach wprowadzenia prawa typu BSL. Wg Stowarzyszenia Amerykańskich Weterynarzy (American Veterinarian Medical Association): “Statystyki pogryzień przez psy nie są tak naprawdę statystykami, nie dają one dokładnego obrazu psów, które gryzą”.
Wg badań przeprowadzonych w Anglii i opublikownych w International Journal of tha Care of the Injured (1996) zbanowanie 3 ras psów: amerykańskiego pittbulla, rottweilera i dobermana nie zmniejszyło liczby ataków psów na ludzi ani stopnia ‘poważności’ obrażeń, która nastapiły w wyniku tych ataków. Zaobserwowano, że liczba ataków utrzymywała się na podobnym poziomie, ale rasy psów zaangażowanych w te zdarzenia były inne. Niezmiennie liczby pokazują, że psy z popularnych dużych ras są problemem. Jest to zgodne z oczekiwaniami, ponieważ duże psy mogą spowodować większe obrażenia, jeśli gryzą, a w każdej popularnej rasie znajdą się osobniki, które mogą gryźć. Psy z małych ras również potrafią gryźć i sa zdolne do spowodowania obrażeń. Istnieje kilka powodów, dla których nie jest możliwe obliczenie procentu pogryzień przypadającego na dana rasę albo porównywanie tych liczb pomiędzy rasami. Po pierwsze, rasa psa, który spowodował pogryzienie może nie być we właściwy sposób rozpoznana i bardzo często mieszańce są opisywane jak by były czystymi psami rasowymi. Po drugie aktualna liczba pogryzień, która objawia się w społeczeństwie nie jest znana, ponieważ duża część psów w społeczeństwie jest nierejstrowana i istniejące dane są niekompletne.

Musimy zaobserwować, że statystyki pogryzień i wypadków śmiertelnych są raczej odbiciem popularności rasy, niż prawdziwą statystyką reprezentująca skłonności danej rasy do pogryzień.
Amerykańskie i kanadyjskie stowarzyszenia weterynaryjno-medyczne (American and Canadian Veterinarian Medical Associations), które dotychczas zajmowały się problemem pogryzień ludzi przez psy, stwierdzają jednym głosem, że żadna rasa psów nie ma skłonności do gryzienia ludzi bardziej, niż inna. Stwierdzają one również, że w prawie wszystkich przypadkach pogryzień, zdarzenia te wynikają z winy właściciela psa i są wynikiem zaniedbań w socjalizacji psa, trenowaniu psa specjalnie w kierunku agresji, marnej jakości hodowli, której celem jest tylko osiąganie wyników finansowych, tzw. pseudohodowcy czy tez winę ponoszą właściciele psów pozbawienie elementarnej wiedzy o swoich pupilach.
Ale niezaprzeczalnym faktem (nie statystycznym) jest to, że naukowo dowiedziono, że żadna z ras nie jest predysponowana, aby być bardziej groźna od innych.
Jakie powinno być dobre ‘psie prawo’? Prawa te przesuwają ciężar odpowiedzialności na właściciela, wymagają od niego zapewnienia, aby pies spełniał warunki bycia dobrym ‘psim obywatelem’. Modelowo prawa te powinny być oparte na faktach, które wiemy o psach. W ostatnich 20-30 latach naukowa wiedza w tym temacie wzrosła niewspółmiernie. Znane są przyczyny powodujące zwiększenie prawdopodobieństwa, że pies kogoś ugryzie, np. brak socjalizacji, negatywne wczesne doświadczenia, zły stan zdrowia, zaniedbanie, znęcanie się nad psami, brak treningu, słabej jakości hodowle, poprzednio przejawiane przypadki agresji, suki w ciąży lub w okresie karmienia. Można sterować właścicielami, aby zapewniali właściwą opiekę swoim psom za pomocą odpowiednich regulacji, np. finansowych. Nie wszyscy mogą mieć psy, jest to jakiś przywilej i potrzeba do tego pewnej wiedzy, ale można sterować tym za pomocą innych metod, niż prawa typu BSL. Prawa te są kosztowne i nieeefektywne. Prawa, które przesuwają ciężar odpowiedzialności na właściciela niezależnie od posiadanej rasy są dużo bardziej efektywnym narzędziem prawnym.
Prawa typu BSL nie powstrzymają złych właścicieli od brania psów jakiejkolwiek rasy i czynienia ich agresywnymi. Wszystkie psy potrafią ugryźć i potrafią bronić swojego domu i swoich właścicieli. Każdego psa można nauczyć atakować. BSL jest bardzo kosztowne. I jak to się ma w stosunku do rzymskiej maksymy, że karze się za udowodnione czyny? Na przestrzeni lat różne psy były złe (dla mediów), po II wojnie światowej były to dobermany i owczarki niemieckie, w Australii były to np. greyhoundy, potem na celowniku stanęły inne rasy: np. rottweilery, teraz pit bulle. W różnych krajach różne rasy są uznawane za złe, w niektórych krajach dana rasa jest ‘dobra’ w innych ‘zła’. I niestety nie ma to wiele wspólnego z rzeczywistością i faktami naukowymi. Krótkotrwały błysk w mediach jest ważniejszy niż naprawdę dobre rozwiązania dla społeczeństwa.

Jestem zwykłym(-ą), odpowiedzialnym(-ą) obywatelem(-ką) Szczecina i chcę być traktowany(-a) jako normalny człowiek, a nie cel nagonek.

Z poważaniem

"
O ilości wysłanych mejli w tym temacie proszę informowac mnie na
gfir@gazeta.pl

Najlepiej zbiorcze dane...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zona-meza.keep.pl



  • Strona 1 z 4 • Zostało znalezionych 98 rezultatów • 1, 2, 3, 4